sobota, 3 grudnia 2011

Czas wracać do rzeczywistości.

Czas zleciał bardzo szybko, i zanim się obejrzeliśmy musieliśmy już wracać. Byłam bardzo szczęśliwa, jadąc obok mojego wspaniałego, przystojnego chłopaka. Gdy dojechaliśmy było dobrze po północy. Byłam zmęczona więc od razu postanowiłam udać się do domu. doszłam tak w pięć minut. Wszyscy spali, w końcu nie mówiłam dokładnie kiedy wrócę, a teraz była noc. Rzuciłam się na łóżko. Chciałam wyjąc szczotkę z mojej podręcznej torby, ale szukając znalazłam coś zupełnie innego - telefon Jake'a. Jak każda ciekawska i zazdrosna, szanująca się dziewczyna zajrzałam w wiadomości, i to był chyba największy błąd tego dnia. Przeraziłam się gdy otworzyłam jedną wiadomość: 'Nie mogę się doczekać kiedy wrócisz! Chcę znowu spędzić z Tobą całą noc. Między nami coś jest i Ty o tym wiesz, no nic, czekam na odpowiedź. Wracaj szybko. :**' zestresowana sprawdziłam kiedy została przysłana ta wiadomość, bo jeśli było to dawno to nie mogę obwiniać Jake'a za jego poprzednie dziewczyny. Sprawdziłam, została przysłana wczoraj. Numer miał zapisany jako "ona", więc nie miałam pomysłu kto to jest. Postanowiłam poszukać numeru w moim telefonie, może to jakaś laska, którą znam. Numer wpisałam ostrożnie i powoli. Przysłała to Vanessa. Nie mógł to być kto inny niż mój najgorszy wróg!? Czemu?
Usiadłam załamana, niepostrzeżenie poczułam łzę spływającą po moim policzku. Musiałam do końca ustalić czy to jakby nie żart od strony Vanessy. Weszłam w wysłane wiadomości.
'Ja też nie mogę się doczekać kocie, po powrocie musimy się jakoś spotkać :**'
Moje wnioski były jednoznaczne, Jake lubi Vanesse. Nie rozumiałam jak on mógł pisać z jakąś inną dziewczyną obściskując się ze mną! Miałam ochotę rozwalić wszystko co się dało, a jednocześnie usiąść i płakać. Jeszcze na nikim nigdy mi tak nie zależało. A on potraktował mnie w ten sposób, byłam tylko pewnym etapem pocieszenia. Chciał sobie poszaleć tak żeby nikt nie widział, a ja się dałam.
Całą noc płakałam ale w końcu zasnęłam. Obudził mnie Matt.
- Joł, mała. Jak było, spałaś z kimś? - Znacząco uniósł brwi.
Podniosłam głowę i spojrzałam na niego zaspana. Normalnie wzięłabym jakąś poduszkę i rzuciła w niego z całej siły za takie odzywki. Ale nie dzisiaj, dzisiaj zamierzałam nie reagować. Matt od razu zauważył, że coś nie tak.
- Umm, przepraszam, co jest? - zapytał siadając obok mnie.
- Nic. - powiedziałam w poduszkę.
- Widzę przecież, choć tu. - pociągnął moją rękę a ja wpiłam się w niego.
- Uuuu twoje oczy... płakałaś? - zaniepokoił się.
-Co nie. Muszę się ubrać, wyjdź stąd nic mi nie jest. - powiedziałam, i po chwili gdy przypomniałam sobie całą sytuację poczułam jak kolejna łza spływa mi po policzku, szybko odwróciłam głowę i podniosłam swoje spodnie by nie wywołać podejrzeń.
- Było fajnie, a teraz wypad. - powtórzyłam
- Okej ale pamiętaj masz starszego brata, jak coś to mam kolegów którzy chętnie się za tobą wstawią.
- No doooobrze, dziękuję, i chcę się w końcu ubrać! - powiedziałam wypychając go za drzwi.
Zamknęłam drzwi, rozejrzałam się po pokoju, mój wzrok zatrzymał się na komórce Jake'a. Postanowiłam sobie, że muszę przecież mu go oddać. Szybko się zebrałam i zadzwoniłam do domu Jake'a. Umówiłam się z nim za 10 min w parku. Szybkim krokiem poszłam na miejsce spotkania. Usiadłam na ławce trzymając iphon'a Jake'a. W końcu na końcu ścieżki zobaczyłam znajomą postać.
- Cześć skarbie. - powiedział Jake nadstawiając się z nadzieją na buziaka. Odsunęłam się i popatrzyłam w inną stronę.
- Aha, nie w humorze, co? heh, zaraz Ci przejdzie. Nie martw się.
- To nie jest śmieszne, Jake. - powiedziałam wracając na niego wzrokiem. Wyciągnęłam rękę i podałam mu jego telefon.
- To chyba twoje, nie prawda?
- Oo, właśnie, naszukałem się tego nawet nie wiesz jak długo.
- No to widzisz, proszę ja go miałam, wsadziłeś mi go do torebki bo nie chciało Ci się już go trzymać w samochodzie.
- Okej, mam już telefon, to teraz inna sprawa, czemu jesteś zła? - spojrzał patrząc mi w oczy. - bo w tym momencie nie rozumiem twojego focha.
- Raczej nie będziesz długo ubolewał co nie, z nami koniec.
- ale Christina...
- daj mi dokończyć - przerwałam mu - wiesz, podejrzewam, że Vanessa ma wystarczająco dużo miejsca w łóżku. Znaczy ja tego nie wiem, ale Ty... - spojrzałam się na niego - wiesz to na pewno.
- Christina skąd... Ty...
- Nie ważne, z nami koniec. Pozdrowienia dla Vanessy, przekażesz jej prawda? - zapytałam sarkastycznie.
Obróciłam się na pięcie i poszłam przed siebie. Starałam się nie odwracać, ale w końcu nie wytrzymałam.
Kiedy spojrzałam do tyłu już go tam nie było. Teraz wychodziło na to, że ja go wgl nie obchodziłam. Po prostu zniknął. Kolejne łzy spłynęły po moich policzkach. Wróciłam do domu. Przez następny tydzień nie dał znaku życia, za każdym razem gdy mój telefon dzwonił miałam nadzieję że to będzie on, że wszystko mi wytłumaczy i, że to będzie jakieś wielkie nieporozumienie. Nigdy nie miałam racji. Pewnego razu zadzwoniła do mnie Nicole, ona znała sytuację wszystko jej opowiedziałam.
- I co odezwał się?
- Nie, nadal nic, w sumie powiedziałam, że z nami koniec. Może on mnie już nie chciał i tylko zrobiłam mu tym przysługę.
- Ale Christina nikt nie wie co się z nim dzieje, przyznaję, że ja zaczynam sie trochę o niego martwić, może zależy mu na Tobie bardziej niż myślisz.
- Nie wiem co myśleć, ale tak wgl to po co dzwonisz?
- A no bo jest impreza dzisiaj. idziesz ze mną i z Mike'm? Chodź, poznasz kogoś nowego!
- Umm, nie mam ochoty, ale dla Ciebie pójdę.
- Wyśle Ci sms'em adres i widzimy się na miejscu.
- Dobra. Pa.
Zaczęłam się szykować.

1 komentarz:

  1. Liczyłam na komplikacje ale żeby tak szybko? Dobrze że z nim zerwała, na imprezie pewnie znajdzie kogoś fajnego ;P

    OdpowiedzUsuń