piątek, 30 grudnia 2011

Byłam głupia, i tyle...

Obudziłam się, spojrzałam na zegarek była 5:00, cała moja rodzina wraca w południe do domu, więc miałam jeszcze trochę czasu. Po chwili zauważyłam, że w łóżku mam mniej miejsca niż zwykle... przekręciłam się i dziwnie szybko znalazłam się niebezpiecznie blisko Jake'a. Odsunęłam się, wstałam i przypomniałam sobie całą sytuacje z wczoraj. Dzisiejszy poranek był już normalny, nie byłam zestresowana, raczej wdzięczna Jake'owi za to co zrobił, ale nie rozumiałam po co wrócił, skoro powiedziałam mu, że to koniec, skoro miał Vanesse, skoro nie odzywał się dobry czas... Ja nadal coś do niego czułam ale nie potrafiłam zapomnieć o tej całej sprawie... Uznałam, że fajnie, że mi pomógł i wgl, jestem mu za to bardzo wdzięczna ale nie wrócę do tych wszystkich czułości. Szybko się przebrałam. Usiadłam na moim łóżku tuż przy nim, nudziło mi się a nie chciałam budzić go tak wcześnie. Westchnęłam. Spojrzałam na wschodzące słońce.
- Jak się czujesz? - zapytał Jake swoim seksownym, zachrypniętym głosem. Po czym pogładził moje plecy. Odskoczyłam. On podniósł się i spojrzał na mnie przestraszony.
- Nie chciałam Cie budzić. - opanowałam się i spojrzałam na niego.
- Umm, no co ty, nie obudziłaś... powiedzmy - zaśmiał się, a ja poczułam lekkie zakłopotanie.
- Znaczy, nie jestem zły czy coś... nie? ... - starał się poprawić ale nie szło mu to najlepiej. Wywróciłam oczami i usiadłam na podłodze. On zsunął się z łózka i usiadł obok, byliśmy bardzo blisko, uśmiechnął się do mnie, a ja nie wiedziałam do końca co zrobić. Z jednej strony chciałam z nim być, a z drugiej... nie mogłam zapomnieć. Przysunął się jeszcze bliżej i spojrzał mi w oczy. Chciał mnie pocałować...
- Yyy, ŚNIADANIE! - wykrzyknęłam szybko, wymigując się od sytuacji. Szybko się odsunęłam i podniosłam.
- No to... co chcesz?
Spojrzałam na niego, był zgaszony i zmarnowany, podniósł głowę i gdy zobaczył, że się na niego gapię zaczął udawać, że wszystko jest okej. Ale później znowu się zgasił. Wstał, zabrał swoją bluzę ciągle nie patrząc na mnie. Ale w końcu zbliżył się do mnie i wyszeptał.
- Nie mogę liczyć na nic więcej... nie mylę się, prawda. - popatrzył na mnie smutno. Wędrowałam oczami po jego ciele... nie wiedziałam, co odpowiedzieć, jedna część mnie biła się z drugą. W końcu wzruszyłam ramionami nie patrząc się na niego.
- A moglibyśmy chociaż... - zaczął, ale po chwili się rozmyślił. - a nie ważne...
- nie no powiedz, co chciałeś? - Zapytałam zaciekawiona.
- Nie nie, nic, zapomnij.
- OK... No to ... - próbowałam zmienić temat i rozluźnić atmosferę, - co chcesz na śniadanie?
Podniósł głowę, lekko i niepewnie się uśmiechnął i pokiwał przecząco głową - nic. - powiedział po chwili.
- Idę do domu, przemyśleć wszystko, znaczy teraz już chyba wszystko jasne, nie ma nad czym sie zastanawiać, co? No nic... trzymaj się, mam nadzieję, że się niedługo zobaczymy...
Przeszedł obok mnie a ja poczułam  zapach jego wody kolońskiej. Rozpłynęłam się, on działał na mnie tak ... mocno. Nigdy nie umiałam określić uczucia jakie odczuwałam kiedy był obok.
- nawet nie wiesz jaką mam nadzieje na spotkanie... - szepnął bardzo cicho niby do siebie, niby już na korytarzu ale ja to usłyszałam. Widziałam, że się zmienił. Może ta bójka z Josh'em i Matt'em dała mu do myślenia. Poczułam, że znowu go tracę. W tamtym momencie chciałam do niego pobiec i przytulić, ale stałam jak wryta na środku mojego pokoju, zła spłynęła mi po policzku a przecież nic wielkiego się nie stało. Kilka dni temu umiałam bez niego żyć, a teraz znowu wszystko wróciło, to dziwne uczucie kiedy nie ma go obok.
- Jake! - krzyknęłam. Zbiegłam na dół, zaczęłam go szukać, nie było go już w domu. Miałam nadzieje, że jest jeszcze na dworze, wybiegłam na boso rozglądając się za nim, ale było za późno. Do końca nie wiedziałam co chciałabym mu powiedzieć.
Teraz miałam jeszcze jeden cel - pogodzić się z Nicole, chciała mnie ochronić... a ja nie posłuchałam. Najbezpieczniej jest zadzwonić. Gadałam z nią ponad trzy godziny. Przepraszałam ponad tysiąc razy, wybaczyła mi za pierwszym, to się nazywa prawdziwa przyjaciółka. Później skorzystałam z okazji i opowiedziałam jej cały dzisiejszy ranek ze szczegółami, opowiedziałam jej to co czuje do Jake'a, i to czego się boję.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz