poniedziałek, 14 listopada 2011

Drugi dzień.

Usnęłam, kiedy się obudziłam, było już ciemno, leżałam sama w namiocie. Spojrzałam na zegarek była 21:00. Trochę pospałam To źle. Wyszłam potargana z namiotu, ognisko się paliło, a moi znajomi siedzieli popijając piwo. Zagarnęłam koc gdy wychodziłam, opatuliłam się i usiadłam między Nicole a Jake'em.
- Oo, wstałaś. I co? Jak się spało? - zapytał Mike.
- a dobrze, powiem Ci, że nie narzekam! - zaśmiałam się.
- Chcesz piwo?
- Nie, odpuszczę, ale tylko dzisiaj, nie martwcie się! - zażartowałam. Jake nie miał najlepszej miny widać było, że coś leży mu na sercu. Atmosfera była zbita, nikt nic nie mówił, więc postanowiliśmy iść spać, to był ciężki dzień, dla wszystkich, posiedzieliśmy jeszcze chwilę, i zaczęliśmy się zbierać. Weszłam do namiotu, rzuciłam się na brzuch, westchnęłam. Schowałam głowę w poduszkę.
- Taka trochę zamułka, na razie, nie sądzisz? - powiedział Jake kładąc się obok mnie.
- Mhm. - potwierdziłam nie podnosząc głowy.
- Ej? Co jest? Stało się coś? Wydajesz się być aspołeczna dzisiaj. - zapytał troskliwie,po czym objął mnie.

Nagle uświadomiłam sobie, że wszystko co robi teraz, przytula mnie itp. robi tylko dlatego, że zauważył, że coś jest nie tak. Czyli nie zależy mu tak bardzo jak mi. Odsunęłam się i szybko podniosłam.
- Muszę się przewietrzyć. - Wyszłam z namiotu, zabrałam jedno piwo i usiadłam przy jeszcze, lekko żarzącym się ognisku. Zaczęłam myśleć nad tym, że albo muszę zapomnieć o Jake'u albo zrobić coś, cokolwiek... żeby zwrócić jego uwagę. Wróciłam do namiotu.
- Już lepiej? - zapytał troskliwie, lekko przestraszony Jake.
- Tak, nie było źle, tylko chwilowa ... depresja. Jeżeli wgl można to tak nazwać. - uśmiechnęłam się.
Byłam już trochę podpita więc mówiłam dziwnie i wolałam się od razu położyć spać. Sięgnęłam po t-shirt od Jake'a. Uniosłam lekko brwi do niego.
- Odwracam się a Ty nie podglądaj. - powiedziałam stanowczo, uśmiechając się niewinnie.
Seksownie i powoli zaczęłam zdejmować bluzkę ze świadomością, ze Jake wgl mnie nie posłuchał. Gapił się cały czas. W pewnym momencie, tuż przed zdjęciem stanika, szybko się odwróciłam i spojrzałam na niego podejrzliwie:
- Ha! Mam Cię! Hahaha, uwierz mi nie ma na co się patrzeć. - zaśmiałam się.
- Oj jest jest, nie doceniasz się! A dzisiaj, no wiesz, nic nie mówiłem, ale wyglądałaś zajebiście! Dawno się tak nie ubierałaś, i czemu, powiedz mi czemu? Co jak co ale wyglądasz seksownie.
- Dobra koniec kłamstw, muszę się przebrać.
Szybkim ruchem założyłam na siebie koszulkę Jake'a. Położyłam się i popatrzyłam mu w oczy. Leżeliśmy tak nic nie mówiąc dobrą godzinę, próbowaliśmy 'zasnąć'.
- Lubię Cie. - powiedział pierwszy Jake.
- Umm, to fajnie, ja Ciebie też.
- ale nie ... ale lubię Cie, tak bardziej, mocniej. Może to źle, że to powiem, ale chciałbym, żeby między nami było coś więcej...
Popatrzyłam na niego zadowolona. W końcu nie wytrzymałam, wywinęłam się z mojego śpiwora, usiadłam, on zrobił to samo.
- Mogę Cię pocałować? - szepnął do mnie.
Nic nie odpowiedziałam tylko niepewnie się do niego przysunęłam. W końcu pocałował mnie.
- Od zawsze wiedziałem, że chcę z Tobą być...
Długo rozmawialiśmy aż w końcu padłam w jego ramionach, zasnęliśmy. Obudziło mnie ciepłe muśnięcie mojego policzka.Szybko odwróciłam się w stronę Jake'a. Od razu się na mnie rzucił. Nasze namiętne pocałunki przerwał Mike.
- Wstajemy! 
Popatrzyłam na zegarek była 9:00. Jake odskoczył ode mnie a ja się speszyłam.
- Wyjdźmy oddzielnie żeby niczego się nie domyślali. - powiedział.
Czy on się mnie wstydzi? Boi się pokazać Mike'owi, że jest ze mną? Zła ubrałam szybko spodnie i wyskoczyła nic nie mówiąc z naszego namiotu.
- Jak tam noc? - spytała Nicole.
-Nie wiem sama.
- Jak to? Nie wiesz czy się wyspałaś czy nie? - zażartowała.
- Umm, znaczy ja, ... tak wyspałam się.  A jak wy?
Po chwili zauważyłam, że z namiotu wyszedł Jake. Wyłączyłam się totalnie, nie słuchałam odpowiedzi Nicole. Patrzyłam się tylko na niego, jego nieogarnięte, jasne włosy, boskie ciało. W pewnym sensie był mój, ale nie zrozumiałam jego zachowania, czemu tak bardzo nie chciał pokazać Mike'owi, że jesteśmy parą. O ile wgl jesteśmy.
- No to jak wiecie, i mam nadzieje Ty też pamiętasz Nicole, dzisiaj jest rocznica naszego związku, więc ten dzień chcę spędzić tylko z Tobą Nicole, zaplanowałem coś w mieście. Więc przepraszam Was, ale musicie zająć się sobą nawzajem i ten dzień spędzić razem.
- Spoko. - powiedział Jake uśmiechając się w moją stronę.
- Jakoś dam radę. - potwierdziłam sucho. Mike się speszył ale potem zajął się Nicole.
- Christina, to my lecimy, dobra? - Nicole złapała mnie za ramię.
- Pewnie, ja się przejdę po okolicy. Pozwiedzam trochę.
Mike i Nicole wreszcie poszli, zostałam sama z Jake'em.
- To co idziemy na moją tajemniczą plażę? - zapytał swoim cwanym tonem.
Wzruszyłam ramionami. Podszedł do mnie, złapał moją głowę obiema rękami.
- Co zrobiłem? Jesteśmy razem jedną noc a ja już coś przeskrobałem, powiedz mi co?
- To chyba Ty mi powiedz o co Ci chodzi! - wyrwałam mu się. Ale chwilę potem poczułam jego dłoń na mojej. - Zła jesteś? O co? Hmm? Skarbie, przepraszam Cię. - brnął dalej.
- Czemu nie chciałeś się przyznać Mike'owi, że jesteśmy razem?
- Ja nie chcę?! Przepraszam Cię... zaskoczyłaś mnie rano, bo mało pamiętam, upiłem się wczoraj.
- Czyli mam rozumieć, że normalnie byś tego nie zrobił?! No to świetnie, że mnie uprzedzasz!
- Nie o to chodzi. Uwierz!
Odwróciłam się i poszłam przed siebie. Jake złapał mnie i przyciągnął do siebie, musnął moje usta.
A ja nie umiałam nie odwzajemnić pocałunku.
- I co teraz nie jestem pijany. - szepnął
Zatkało mnie, nie wiedziałam do końca co mam zrobić.
- Chodźmy na plażę, pogadamy...
Złapał moją rękę. Gdy doszliśmy nad zatokę zaczęłam przyglądać się otoczeniu, było pusto, plaża była piękna. Usiedliśmy na pisaku tuż przy wodzie.
- Wybaczysz mi? - powiedział Jake, słodko łapiąc mnie w tali. - Przepraszam, to nie jest tak, że nie pamiętam niczego... ja po prostu..
- nie ważne! - przerwałam mu.
Leżeliśmy przytuleni jakieś pół godziny. W końcu podniosłam się. Pocałowałam go.
Nabrałam garść piasku i posypałam nim tors Jake'a.
- Zawsze mnie kusiło, żeby zagrzebać kogoś w piasku po szyję. - odezwałam się pierwsza.
- Ciekawe marzenie, ale wolałbym nie być twoją pierwsza ofiarą - zaśmiał się.
- Jesteś pewien?
- Nie. Heh. Czego się nie robi dla takiej pięknej dziewczyny jak Ty...hehe, Kocham Cię, Christina!
Popatrzyłam na niego z uśmiechem, po chwili namysłu odpowiedziałam dumnie.
- Ja Ciebie też, Jake. A teraz kładź się, chcę spełnić moje marzenie :P haha!



==============================================================
nie wiem nie wiem... jakoś w siebie nie wierzę...

Umm.

W końcu, po 6 godzinnej, bardzo męczącej jeździe naszym kochanym Vanem, dojechaliśmy nad zatokę. Postanowiliśmy "rozbić nasz obóz" tuż pod miastem. Znaleźliśmy idealne miejsce, kawałek polanki, przy 'wodzie'. Niedaleko była ulica, którą szybko nawet na piechotę dochodziło się do miasta. Pogoda była cudowna.
- No to proszę. Rozkładamy namioty! - powiedział Mike rzucając jeden Jake'owi. Od razu zabraliśmy się za rozpakowywanie. Minęło pół godziny,i chłopaki wreszcie postawili te namioty.
- No to ja z Nicole rozłożymy śpiwory, wszystkim się zajmiemy, przygotujemy nasz obóz na pierwszą razem spędzoną noc. A wy w tym czasie może pójdziecie po jakieś drewno, żeby było nam ciepło wieczorem - zasugerowałam.
- Jeeej zrobimy ognisko <3 - powiedziała szczęśliwa Nicole.
- Pewnie, świetny pomysł, zaraz wracamy. - powiedział Mike dając Nicole słodkiego buziaka na pożegnanie.
Ja z Nicole pobiegłyśmy do Vana po resztę rzeczy.
- Uuu a tak wgl to co Ty taka wystrojona jesteś? Mrr nigdy się tak nie ubierałaś.
- Ym, czy ja wiem? wystrojona? Pf, rano po prostu zarzuciłam coś, żeby było mi wygodnie. - skłamałam. W końcu szykowałam się jakąś godzinę.
- A nie ubierałam się tak bo... do szkoły tak nie wypada. No błagam Cie w takich spodniach?! -mrugnęłam.
- Łuhu, nie no laska, ale mas nogi. I Ty mi mówisz, że nie jesteś szczupła!? Tera to ja Cię 'błagam' popatrz na siebie, super seksownie wyglądasz!
- Heh, dzięki. - powiedziałam trochę zgorszona, że to jest aż tak bardzo zauważalne.
- Teraz muszę pilnować Mike'a żeby przypadkiem nie zostawiłby mnie dla takiej super laski jak TY! - powiedziała zadowolona Nicole lekko sarkastycznie.
- Nie no coś Ty! Nie masz się czym martwić.
- Heh, mam nadzieję - uśmiechnęła się do mnie.
Kiedy wszystko rozpakowałyśmy wrócili chłopaki. Było trochę po 14:00 bo mieliśmy trochę szalonych postojów podczas jazdy.
- To co idziemy zobaczyć miasteczko? - zaproponował Mike.
- Umm, a kto popilnuje naszych rzeczy? - powiedziała Nicole.
- Wiecie co, ja nie mam ochoty iść, mogę zostać, jestem trochę zmęczona, a teraz sobie zostanę w "obozie" i dokładnie się rozpakuję. - powiedziałam stanowczo, z marnym uśmiechem na twarzy.
- No okeej, ale na pewno nie chcesz iść? I pytanie czy chcesz tu sama zostać? - powiedział Mike.
- No jas...
- Nie będzie sama ja też zostanę. - przerwał mi Jake. A ja popatrzyłam na niego z podziękowaniem.
-Więc wy idźcie, a MY zostaniemy. - drążył dalej.
- No skoro tak, to moja dziewczyno chcesz iść ze mną na romantyczny spacerek po okolicy, której kompletnie nie znam i jest to prawie stu procentowo pewne, że się zgubimy?
- Ależ oczywiście, zawsze o tym marzyłam. - zaśmiała się Nicole - ale na wszelki wypadek weźmy komórki jakbyśmy na serio się zgubili.
W końcu poszli, a ja zostałam sama z Jake'em.
- No to ja idę się rozpakować. - powiedziałam obracając się na pięcie i zaczęła iść w stronę 'naszego' namiotu.
- Serio? Umm, okej. Myślałem, że ... a nie dobra już nic. - uśmiechnął się łobuzersko i usiadł na ziemi, zaczął układać <na ognisko> kawałki drewna, które wcześniej razem z Mike'm zebrali w "lesie".
- Myślałeś, że co? - zatrzymałam się i spytałam uśmiechnięta.
- Nie no nic... - powiedział udając, że jest smutny, ale widać było na jego twarzy ten prześliczny uśmiech.
- No powiedz! - powiedziałam lekko szturchając go w ramię i siadając obok niego.
- No myślałem, że CHCESZ żebym został, a Ty sobie teraz idziesz się rozpakowywać.
- No bo ... fajnie, że zostałeś. I skoro tak mówisz rozpakować mogę się później.
- Heh, nie no co Ty żartowałem, chyba po to tu zostaliśmy, chodź pomogę Ci! - szybko wstał i pociągnął mnie za rękę. Usiedliśmy w namiocie. Ja przeglądałam moją torbę żeby sprawdzić co zabrałam i oczywiście czego zapomniałam. Jake cały czas mi się przyglądał, czułam jego wzrok.
- No pięknie, heh, zapomniałam mojej piżamki - zaśmiałam się, - i co ja teraz pocznę? - zapytałam udając załamanie. Spojrzałam błagalnie na Jake'a.
- Nie martw się, sytuację jeszcze da się opanować! - wyskoczył z namiotu i wrócił dosłownie za 5 sekund, tym razem trzymając w ręku t-shirt.
- Trzymaj, mój ulubiony, ale widzę, że powierzam go w dobre ręce.- zaśmiał się rzucając go we mnie.
- Haha, normalnie uratowałeś mi życie, nie wiem co bym bez Ciebie zrobiła - zażartowałam.
- Zawsze do usług. - potwierdził i uśmiechnął się.- wiesz, znam tu bardzo fajną, opuszczoną plażę, moglibyśmy się niedługo wybrać', co Ty na to? - popatrzył na mnie, i pytająco podniósł brwi.
- Ty tu byłeś już kiedyś? - zapytałam lekko zdziwiona,
- No a myślisz, że kto by skombinował i znał takie cudowne miejsce na nasz mały "obóz"
- Umm, fajnie, czyli Ty znasz okolicę, fajnie! i tak z chęcią się z Tobą przeję.
W końcu odłożyłam torbę i położyłam się obok Jake'a.
- A no i wiesz... muszę Ci powiedzieć ważnego. - powiedziałam.
- Tak? - podniósł się i spojrzał na mnie poważnie.
- no bo ja... heh...
nadal patrzył na mnie jakby oczekiwał jakiejś specjalnej wypowiedzi.
- wiesz, boję się ciemności i nie zdziw się jeśli w nocy będę Cię budzić ze strachu.
Położył się ponownie trochę zmarnowany, to było bardzo dziwne, w jego oczach widać było złość, zawiedzenie, ból... nie mogłam dokładnie wyczytać co chciał usłyszeć.
- nie no spoko, nie będę zły :) - dodał po chwili, odwracając się w moją stronę.

niedziela, 13 listopada 2011

Nareszcie koniec!

 Dochodziła 9:00, cieszyłam się, że dzisiaj jest zakończenie, że za dwa dni pojadę całą paczką pod namiot, nad zatokę. Jednak łóżko i lenistwo przeważyło. Zakończenie rozpoczynało się o 10:00 czyli miałam godzinę aby wstać, i się przyszykować. Oprócz tego, dzisiaj powinnam się spakować, w końcu to już jutro jedziemy. Zanurzyłam swoją zamyśloną twarz w poduszkę. W pewnej chwili zauważyłam, że ktoś do mnie dzwoni, odebrałam to była Nicole:
- Gdzie Ty jesteś?! Miałyśmy się spotkać o 9:30!
- Umm, a która jest?
- 9:40! Co się z Tobą dzieje, ostatnio jesteś rozkojarzona. Mam nadzieje, że jesteś gotowa i właśnie wychodzisz, mam rację? - zapytała podejrzliwie.
- Yyy. Idź sama, zaspałam. Do zobaczenia. - Rozłączyłam się, zerwałam z łóżka i szybko założyłam ubranie, które na szczęście przygotowałam sobie wcześniej. Po 15 minutach byłam już gotowa. Wybiegłam z domu, jak zawsze w pośpiechu. Chwilę później byłam już pod szkołą. Było ciepło więc nawet nie zachodziłam do szafki, od razu pobiegłam na apel. Wzrokiem wyszukałam Nicole. Siedziała razem z Mike'm i Jake'em. Usiadłam obok nich i wsłuchałam się w dyrektora. Po 'ceremonii' rozeszliśmy się, każdy musiał wrócić do domu i zacząć się pakować, bo jutro z samego rana wyjeżdżamy.
- To do zobaczenia jutro, tak? - zapytał mnie Jake.
- Tak. Paaa.
Zmęczona porannym pośpiechem wróciłam do domu. Zmarnowana rzuciłam się na łóżko. Po chwili jednak przypomniało mi się, że muszę przynieść jakiś plecak lub torbę na moje rzeczy. W sumie jedziemy pod namiot więc trochę tego będzie. Mam też obawy, boje się ciemności, drugą sprawą jest Jake. Nie mamy tak dużego namiotu, żeby zmieściły się 4 osoby, więc bierzemy dwa dwuosobowe. Nicole i Mike. Ja i ... Jake. Na serio czuje do niego coś więcej. On jest taki... inny, zawsze uśmiechnięty, ciepły, cierpliwy, i to nie oznacza, że nie jest cwaniaczkiem. Tak mnie do niego ciągnie. On tak mnie kręci. Kiedy na niego patrzę mam ochotę się na niego rzucić i całować. Potrafię wymienić wiele typów jego spojrzenia. Wybrałam najbardziej seksowne ubrania jakie tylko miałam. Oczywiście zabrałam też luźną szarą bluzę i temu podobne rzeczy ale wszystko się tak komponuje. Musze wyglądać przecudownie może on coś we mnie zauważy. Wyglądał na niezadowolonego gdy dowiedział się, że będzie razem ze mną w namiocie. Bardzo możliwe, że on wgl mnie nie lubi, a ja się łudzę. No nic, spakowałam się. Pozostało mi tylko położyć się spać. Nie mogę się doczekać jutra.
Wstałam o 4:00, spotykamy się wszyscy przed domem Nicole o 5:00. Jedziemy Vanem Mike'a on ma już 18 lat, i prawo jazdy. Podobnie jak Jake, więc będą się zmieniać. Poszłam do łazienki, ogarnęłam się, zrobiłam mocny makijaż, chciałam, żeby podkreślał moje oczy.
Ubrałam się w jasne, poszarpane jeansy, moje długie, falowane włosy spięłam w niesforny kok, buty - płaskie, wysokie (za kostkę), miękkie, ciemno brązowe buciki (żeby było wygodnie) i do tego mój kochany, luźny, beżowy sweter. Podciągnęłam rękawy tak aby sięgały do "trzy czwarte". Wyglądałam w miarę seksownie, trochę tajemniczo, tak jak lubię. Użyłam najlepszych perfum jakie miałam. Zarzuciłam torbę na ramię. Wzięłam kubek kawy w drugą rękę. Później zajrzałam do pokoju rodziców i Matta. Szybko się pożegnałam i w końcu wyszłam.
Zobaczyłam, że chłopaki już pakują pięćset toreb Nicole.
- Siema chłopaki! - krzyknęłam.
- Christina, jak się spało? - spytał troskliwie Mike.
- A jak myślisz? - mrugnęłam do niego.
- Będziesz mogła spać w samochodzie, bo to aż 6 godzin drogi. - wskoczył do rozmowy Jake po krótkim namyśleniu dodał - Wiesz, ja służę ramieniem, jakby co!
Mike tylko się zaśmiał po czym powiedział:
- Fajnie, że jedziemy razem, zbliżymy się.
- ... mam nadzieję - powiedziałam do siebie cicho.
Jake popatrzył się na mnie z uśmiechem, wyglądał jakby to usłyszał, i może tak było. Potem szybko i zdecydowanie spojrzał się na Mike'a i powiedział:
- A no i Ty z Nicole to już ile? Dwa lata. Uhu, to poważny związek jest. Planujesz coś bo to będzie akurat drugiego dnia naszego wyjazdu.
- Haha, zawsze wiesz o co zapytać, no więc tak, zaplanowałem coś. A no i właśnie mam coś dla Was. Bo skoro planuję już to COŚ - zaśmiał się - to radzę wam to wziąć i założyć drugiej nocy naszego wyjazdu.
Rzucił coś do Jake'a.
-Zatyczki do uszu?! Osz Ty! Zboczuchu! Hahaha! Uuu co tu się szykuje. Nie martw się nie będziemy podsłuchiwać. Prawda, Christina? - powiedział Jake swoim seksownym, porannym, zachrypniętym głosem, po czym spojrzał się w moją stronę.
- No tak tak, dobra zmieńmy temat bo zaraz zasnę.
Wsiadłam do Vana, napiłam się kawy i zamknęłam oczy. Chwilę po tym moja owa :KAWA: została mi wyrwana. Podniosłam się rozbawiona. Zobaczyłam, że teraz sączą ją chłopaki.
- Kawa jest niezdrowa - powiedział Mike.
- Ale pomaga mi normalnie funkcjonować o piątej nad ranem.
- Oj przestań nie jest tak źle, heh,  zaraz wyjedziemy, i puścimy najlepszą muzykę na świecie będzie fajnie.
- A właśnie, wgl gdzie jest Nicole? - zapytałam rozglądając się.
- Tsa. Pakuje swoje "najpotrzebniejsze rzeczy do bagażu podręcznego".
- Uhu, to sobie posiedzimy. Hahaha - zaśmiałam się i położyłam na tylnych siedzeniach Vana.
Chwilkę później wyszła Nicole z wielką, wypchaną torbą.
- Uuu nareszcie ślicznotko - powiedział Mike.
- Tak, właśnie, NARESZCIE! - powiedziała Nicole, trochę sarkastycznie.
- No to jedziemy!
W końcu wyjechaliśmy, czekała nas długa droga, ale mi to zupełnie wystarczało, razem z Jake'em siedziałam z tyłu. Mogłam się na niego patrzeć bez końca. Nagle zwrócił mi uwagę:
- Co się tak patrzysz? Mam coś na twarzy? - zapytał łapiąc się za głowę i wycierając swoją twarz.
- Hah, nie nie nie, jesteś czysty - powiedziałam stanowczo, - tak tylko, nudzi mi się.
- A no spoko. - uśmiechnął się do mnie po czym spojrzał za okno. Ja postanowiłam, że muszę zająć się czymś innym, więc wyjęłam moje mp3, włożyłam słuchawki do uszu i puściłam sobie muzykę. Po pewnym czasie usnęłam. Kiedy się obudziłam, leżałam wtulona w ramię Jake'a. Udawałam, że śpię, żeby pobyć jeszcze chwilę w jego uścisku.

Info.

Od jakiegoś czasu czytam mój ostatni post i myślę co mogłoby być dalej. Problem w tym, że nie wiem co ma być dalej bo nie mam kompletnie pomysłów. Za to przychodzą do mnie inne. Więc teraz napiszę taki krótkie streszczenie całego roku i zacznę pisać, tak jakby, co się dzieje w tym samym otoczeniu i towarzystwie tylko w innym czasie - w wakacje :)

Po imprezie, Christina i Jake bardzo się do siebie zbliżyli., w końcu stworzyli paczkę razem z Nicole i Mike'm. Chodzili na wspólne imprezy dzięki czemu Jake wtopił się w otoczenie. Nadal każda dziewczyna marzy o byciu jego dziewczyną. Pomimo, że Christina i Jake nie są parą, Christina jest przewrażliwiona i bardzo zazdrosna o każdą "laskę" która zaczyna kręcić się obok Jake'a. W końcu nadszedł czas wakacji. Christina planuje zrobić coś, żeby pokazać Jake'owi, że ona czuje do niego coś więcej, że chce czegoś więcej, czegoś większego niż przyjaźń, jaką na razie ją obdarował.

środa, 2 listopada 2011

Impreza.

Lekcje zleciały dość szybko, cały czas obserwowałam mojego nowego kolegę, oczywiście nikomu się do tego nie przyznałam. Jake został wyjątkowo obskoczony dziewczynami, i w tym momencie wiedziałam, że nie mam u niego najmniejszych szans. Nareszcie koniec szkoły, myliłam się ten dzień nie był ani trochę lżejszy od pozostałych! Nicole cały czas zajmowała się Mike'm, no w sumie wyjechał na całe wakacje i długo się nie widzieli. Rozumiem ją. Kiedy zamierzałam wyjść ze szkoły zaczepiła mnie Nicole wraz z Mikie'm
- Hej! Tylko przypominamy o dzisiejszej imprezie u mnie! Na 20:00, ale jak chcesz przyjść wcześniej to zapraszam, no cóż to do zobaczenia, dziś wieczorem.
No tak zapomniałam, dzisiaj jest impreza u Nicole, a ja po 1. nie mam z kim iść, po 2. nie mam w co się ubrać, po 3. nie nadaję się na takie imprezy,po 4. zawsze podpieram ściany i się nudzę. Ale pójdę, ona tak dobrze to wszystko zaplanowała, że może będzie fajnie. Kiedy tylko weszłam do domu, zobaczyłam coś, a raczej kogoś kogo nie widziałam już od tygodnia mimo, że mieszka w tym samym domu. Mojego starszego brata - Matta. Byłam na niego zła bo kiedy ostatnio uciekł, mimo, że ma 21 lat, w domu była nieciekawa atmosfera. Zawsze tak robi, zostawia mnie, ja się męczę z rodzicami, ciągle się kłócą. Już przywykłam. Siedział w salonie, oglądał telewizję, nagle odwrócił się i mnie zobaczył.
- Siema młoda - powiedział, wyciągając ręce w moją stronę.
Wywróciłam oczami, i szybkim, zdecydowanym krokiem poszłam do swojego pokoju. Zatrzasnęłam drzwi i rzuciłam się na łóżko. Po chwili usłyszałam pukanie do drzwi.
- Idź sobie! - burknęłam w poduszkę.
Drzwi powoli się otworzyły, zza nich wychylił się Matt. Wszedł do pokoju i usiadł na łóżku obok mnie. Podniosłam się zmarnowana i popatrzyłam na niego.
- Co jest siostra? - zapytał tak jakby to go interesowało. - jeżeli to jakiś chłopak to wiesz.. ja mogę..
- Dobrze wiesz, że nie o to chodzi! - przerwałam mu, trochę wkurzona. - Po prostu zawsze jest tak samo, zawsze uciekasz wtedy kiedy jest najgorzej, a ja zostaje. A teraz zostaw mnie bo tak się składa, że idę na imprezę, o 20:00, muszę coś wymyślić w co się ubiorę, a to zajmie mi sporo czasu więc, wypad z mojego pokoju! - powiedziałam wstając z łóżka i kierując się w stronę mojej szafy. Matt wyszedł. Tak, nie nadaje się na takie imprezy... No nic zrobię to dla Nicole, pójdę tam. Bardzo jej na tym zależało. Po dwóch godzinach ciągłego przebierania w końcu coś wybrałam, nie było to za grzeczne, ani za bardzo seksowne. Było już trochę po 18:00. Miałam jeszcze dwie godziny, a byłam już prawie gotowa, jednak zapomniałam o makijażu. Kiedy wyszłam z łazienki byłam na prawdę GOTOWA była 19:30. Nicole powiedziała, że mogę być wcześniej więc zbiegłam na dół, mój brat siedział na kanapie.
- Wow, wyglądasz świetnie! Na pewno nie ma żadnego chłopaka?! - wyszczerzył się.
- Nie, nie ma! I zamknij się kłamco! Nie wyglądam dobrze. - zaśmiałam się i wzięłam kurtkę.
- Wyyyyyyychoodzę! - krzyknęłam, potem wyszłam trzaskając drzwiami. Pod domem Nicole byłam pięć minut później. Zadzwoniłam dzwonkiem. Otworzył Mike.
- O Siema! Właśnie na Ciebie czekaliśmy. Wchodź. - uśmiechnął się i poszedł do kuchni.
Zdjęłam kurtkę. Pobiegłam do kuchni, i od razu zapytałam się czy mogę w czymś pomóc. Dosyć szybko zaczęli przybywać goście. Puściliśmy muzykę. Naglę zaczepiła mnie Nicole.
- Hej! Wiesz co? Dzisiaj po lekcjach zaprosiłam tego nowego na tą imprezę, nie widziałaś go? Bo ja właśnie go szukam ale chyba jeszcze nie przyszedł. W sumie ja go nie znam.
- Kogo? Jakiego nowego? Nie wiem o kim mówisz. - skłamałam.
- No jak to? Siedzisz z nim na chemii! Ten... Jake! Na pewno pamiętasz. - zapewniała mnie.
Dokładnie wiedziałam o kogo jej chodziło, o tego wysokiego, przystojnego bruneta, u którego nie mam szans. Usłyszałam dzwonek do drzwi, Nicole skinęła do mnie żebym otworzyła, a ja się zgodziłam. To dziwne, ale miałam ogromną nadzieje, że to będzie właśnie Jake. W ostatniej chwili poprawiłam włosy i spojrzałam w lustro. Podbiegłam do drzwi, otworzyłam je z uśmiechem. Stał tam James.
- Cześć Christina - zabłysnęły mu oczy.
- Siema, zapraszamy. - Zmarnowana zaprosiłam go do środka. Zdziwiłam się, że przyszedł sam o tak późnej porze. Zamknęłam drzwi, poszłam po jakiegoś drinka. Dochodziła druga. Powiedziałam rodzicom, że będę spała u Nicole, nie wspominałam, że będzie impreza ale nie musiałam się tym martwić. Impreza nadal się ciągnęła. Nudziłam się sama. Postanowiłam wyjść na dwór i trochę ochłonąć. Usiadłam na krawężniku. Zrobiło się trochę zimno. Nagle kątem oka zobaczyłam, że ktoś siada obok mnie. Byłam wręcz pewna, że to James. Jednak miło się pomyliłam, to był Jake.
- Co tam, Christina? - uśmiechnął się, ale nadal na mnie nie patrzył, spoglądał przed siebie.
- Jest mi bardzo miło, że pamiętasz moje imię. - wyszczerzyłam się i spojrzałam na niego.
- ... bardzo ładne imię.
- heh, dzięki. A tak w ogóle to czemu nie jesteś w środku?
- To samo pytanie mógłbym zadać Tobie.
- Ale ja zapytałam pierwsza.
- No więc... nikogo tam nie znam, i jedyną osobą, którą kojarzę jesteś Ty.
- No to chyba, ta impreza jest bardzo dobrym początkiem, idź poznawać ludzi. - powiedziałam trochę sarkastycznie. Westchnęłam i zaczęłam się rozglądać.
- Nieee, tu mi dobrze. Chyba, że chcesz się przejść, pogadać trochę? - powiedział, zwracając się w moją stronę. Wyszczerzył się, wstał, i wyciągnął rękę w moją stronę. Chwilę się zastanawiałam ale potem podałam mu rękę i poszliśmy przed siebie ulicą. Wydawało mi się, że nie będzie o czym gadać, a tematy się nie kończyły. Nasz spacer przerwał dzwonek mojego telefonu. Odebrałam. To była Nicole.
- Hej, gdzie Ty jesteś. Szukam Cie i szukam, gdzie się schowałaś?! Zaczynam się martwić? Już prawie wszyscy poszli.
- Umm, ja, poszłam na spacer, przewietrzyć się. Umm, jak to wszyscy poszli?! To która już jest godzina?!
- Noo... teraz? Po czwartej! Dlatego się denerwowałam.
- Uuuuu, trochę się zasiedziałam :) Zaraz wracam.
Włożyłam telefon do kieszeni, i spojrzałam na Jake'a. Był uśmiechnięty, również spojrzał się na mnie.
- No to ja chyba się będę zbierać, nieźle, nasz mini spacer trwał jakieś dwie godziny, i nadal nie skończyły się nam tematy. - powiedziałam, lekko się uśmiechając.
- Tak, ja też uważam, że jesteś fajna. - powiedział.
- Umm, ale ja nic takiego nie powiedziałam. - popatrzyłam się na niego zdziwiona.
- No dobra dobra. Nie ważne. :) Przynajmniej Cię odprowadzę.
Kiedy staliśmy pod domem Nicole, popatrzył się na mnie tak jak nigdy, przeszywał mnie wzrokiem. Zbliżył się tak, że prawie się stykaliśmy. Staliśmy tak jakiś czas aż w końcu szepnął mi do ucha:
- Lubię Cie, Christina, wiesz?
- wiem. - potwierdziłam cwanie. - ja Ciebie też. - dodałam po chwili.
- To miłe. - powiedział odsuwając się ode mnie, z lekkim uśmiechem. Potem nic nie mówiąc odwróciłam się na pięcie i poszłam w stronę domu Nicole.
- Do jutra, Christina! - krzyknął gdy otworzyłam drzwi.
- Jutro jest sobota! - odkrzyknęłam. - głupku - dodałam już lekko ściszając ton.
- Słyszałem ślicznotko. - Powiedział z łobuzerskim uśmiechem.


====================================================
Chyba już trochę zawaliłam ten post. No nie wiem.

wtorek, 1 listopada 2011

...

Gdy tylko weszłyśmy do szkoły Mike od razu przykleił się do Nicole. Postanowiłam, że nie będę im przeszkadzać. Więc poszłam do mojej szafki. Cóż... stała samotna całe wakacje i powiedzmy, że teraz nie wyglądała najlepiej. Do tego nie chciała się otworzyć... Wkurzona całą sytuacją zaczęłam gadać do siebie.
- No pięknie... Zaczęło się, brawo Christina! Dzień do dupy.
Przerażona stwierdziłam, że jakiś chłopak stoi za mną i próbuje coś wydusić. Obróciłam się na pięcie zmarnowana i wydusiłam.
- Czego chcesz? - zapytałam patrząc w podłogę. Po chwili milczenia podniosłam głowę i zobaczyłam wysokiego, przystojnego, uśmiechniętego blondyna. Patrzył się na mnie swoimi niebieskimi oczami tak, że mnie zatkało. Nie miałam pojęcia co powiedzieć. W końcu moją niepewność przerwał cudowny, ciepły, męski głos.
- Zamierzasz tak stać. No wiesz, ja chciałem tylko przejść. Mam szafkę obok twojej. O tam, ale widzę, że twój dzień nie zaczął się najlepiej. Więc może nie będę przeszkadzał.
Nadal stałam jak wryta. Patrzyłam się na niego jakby ktoś mnie zahipnotyzował. Poczułam coś takiego czego nigdy nie czułam przy nikim. Ale potem uświadomiłam sobie, że nie mam u niego szans. Zaraz zniknie z mojego życia. Nawet nie poznam jego imienia. Po chwili szybko się przesunęłam i gdy przechodził obok mnie, tak blisko poczułam jego zapach. Oczarował mnie! Powróciłam jednak do 'sprzątania' mojej szafki. On stał obok i próbował otworzyć swoją. Widać było, że nie da sobie rady. W końcu wydusił coś do mnie:
- Wiesz, głupio mi prosić, ale kompletnie nie mam pojęcia co jest nie tak. Nie umiem tego otworzyć.
- Ummm, jasne... poczekaj, przesuń się. - powiedziałam podchodząc i zabierając mu kluczyk. Pokazałam co musi zrobić żeby się otworzyło. Nasza szkoła ma już trochę lat, podobnie jak i te szafki, trzeba uderzyć w odpowiednim miejscu i jest okej.
- Gotowe. - powiedziałam i znowu odwróciłam się na pięcie. Zamknęłam szafkę, podniosłam torbę i gdy chciałam odejść, poczułam jego dłoń na moim ramieniu.
- Jake
- Ummm, co?
- Takie imię: Jake:) a Ty?
- Aaaa, przepraszam, Christina. Miło poznać.
- Taaaaaaaaak, Ciebie też i mam nadzieje,że do zobaczenia!
Zaśmiałam się lekko, i poszłam przed siebie.
- Hej! A nie szłaś przypadkiem w tamtą stronę - powiedział wskazując przeciwny kierunek. Byłam załamana, jak można się tak okropnie pomylić. No nic, zawróciłam, ponownie się uśmiechnęłam i szybszym krokiem poszłam pod salę. Tam zobaczyłam Mike'a i Nicole, obściskiwali się, w sumie nic nowego. W końcu zadzwonił dzwonek, pierwsza lekcja, nowy rok szkolny, nowy początek. Na początku mieliśmy chemię. Kiedy weszliśmy do klasy Nicole zaczepiła mnie:
- Ej, Christina? Mogę na chemii siedzieć z Mike'm? Proooszę. Tylko na chemii!
- Nie no spoko. Pewnie, a i tak chciałam siedzieć sama, nie lubię pracować w grupach, a tam widzę ławkę, wolna, idealna dla mnie - powiedziałam, kłamiąc oczywiście, chemii nie umiem w ogóle, a Nicole jest w niej świetna! No nic. Idę. Dzisiejsza lekcje pewnie będzie luźna, przygotowawcza. Położyłam torbę, zmarnowana zaczęłam szukać jakiegoś długopisu. I nagle przypomniało mi się, miał być jakiś nowy chłopak w naszej klasie, wszystkie miejsca zajęte oprócz tego obok mnie, a nikogo nowego nie widzę, czyli wnioskując, spóźnia się i jestem na niego skazana. Oby był fajny. Chociaż znając mnie, NIE BĘDZIE!
Nagle do klasy wpadł "nowy". Ja nadal nie podnosiłam głowy bo szukałam długopisu, oczywiście żadnego nie znalazłam. Usiadłam prosto i od razu usłyszałam:
- Wolne?
Bez patrzenia, odpowiedziała, że tak. Spojrzałam się na mojego "kolegę z ławki" i mnie zatkało. To Jake, myślałam, że jest starszy. Uśmiechnęłam się, i on oczywiście też... Kiedy nauczycielka zaczęła lekcje, szepnął do mnie:
- Cześć Christina - mrugnął do mnie
- Cześć Jake - uśmiechnęłam się.
Przez to, że nie znalazłam nic do pisania, nudziło mi się, więc zupełnie przypadkiem moje oczy co chwilkę zwracały się w stronę Jake'a. Cały czas coś pisał. Naglę popatrzył się na mnie i powiedział:
- Obserwujesz mnie, zauważyłem.
- Ummm. Ja? nie no co Ty! tylko czasem zerkam co piszesz, bo ja nie mam czym.
- Przecież mogę Ci pożyczyć.
- Oo, było by świetnie.
Jake znowu popatrzył na kartkę, a ja zdumiona tym, że nie dostałam nic do pisania, zaśmiałam się, i znowu powróciłam do nudzenia się.. W końcu nie wytrzymałam:
- Czemu nie dałeś mi nic do pisania?
- Ummm, nie prosiłaś
- Co? No ale...
- Powiedziałem, że MOGĘ Ci pożyczyć ale nic później nie usłyszałem na ten temat. :P
- hah, no to teraz Ej Jake? Pożyczysz mi coś do pisania?
- O pewnie, Christina! Proszę. - Powiedział podając mi ołówek. Zaśmiałam się i skinęłam głową jako znak podziękowania.

PROLOG

Wstałam o 7:20. Jak zawsze najpierw zebrałam z podłogi wszystkie swoje rzeczy, które wczoraj wieczorem porozrzucałam po całym pokoju, i poszłam do łazienki trochę się ogarnąć. Myjąc zęby w pośpiechu wyciągnęłam telefon z torby, żeby zadzwonić do Nicole. Ona nigdy nie wstaje na czas, a dzisiaj jest pierwszy dzień szkoły i nie mogę sobie pozwolić na spóźnienie. Po dwóch sygnałach odebrała, po chwili milczenia odezwała się zachrypniętym głosem:
- ... która godzina?
- 7:45 ... błagam tylko mi nie mów, że nie masz na sobie nawet skarpetek! - powiedziałam lekko wkurzona.
- nikt nic takiego nie powiedział... mam skarpetki... - zapewniała Nicole
- Nicole... takie wczorajsze się nie liczą! Ruszaj tyłek i do szkoły, zaraz po Ciebie będę! - rozkazałam szybko zbiegając po schodach. Włożyłam telefon do torby. Pożegnałam się z mamą i wyszłam z domu, łapiąc w ostatniej chwili dwa jabłka dla siebie i swojej przyjaciółki. Nicole mieszkała bardzo niedaleko, wystarczyło tylko 5 min piechotą. Po kilku minutach byłam już pod jej domem. Szybkim i zdecydowanym ruchem nacisnęłam na dzwonek do drzwi. Otworzyła mama Nicole...
- Oooo Christina! Ale Ty wyrosłaś i pomyśleć, że tylko przez te wakacje! Nicole jeszcze się szykuje ale zaraz powinna zejść - powiedziała miło. Ja przytaknęłam i usiadłam w holu podekscytowana. W końcu przyszła Nicole. Pociągnęłam ją za rękę gdy zamierzała sięgnąć po bluzę. Wybiegłyśmy.
- Ciepło jest, nie widzisz?! - zapewniłam Nicole.
- Oj tam, dobra. Ej wiesz, że w naszej klasie ma być jakiś nowy chłopak. Oby to było niezłe ciacho!
- Nicole! Masz chłopaka - przypomniałam jej.
- Nie dla mnie głupolku, dla CIEBIE! - powiedziała rozbawiona.
- Ale ja nie chcę. Poradzę sobie bez. Nie pamiętasz naszego planu. Zakonnice! ... Ale nie Ty sobie znalazłaś jakiegoś Mike'a.
- Pffff. Ten nasz plan ma już 7 lat! W końcu musisz z niego zrezygnować! A tak wgl to myślałam, że lubisz Mike'a...
- No bo lubię! Jakoś mi się tak powiedziało. Oj nie ważne. Przyśpiesz trochę bo sie spóźnimy i masz ... - powiedziałam podając jej jabłko do ręki. - Pewnie nic nie jadłaś, znam Cię :)
- No rzeczywiście... znasz!

Początek :))

Postanowiłam założyć tego bloga bo w mojej głowie nie ma już miejsca na miłosne marzenia :) Postaram się przelać to wszystko do opowiadań. Będę opisywała życie jakiejś dziewczyny i co po kolei działo się w jej zwariowanym życiu.