niedziela, 4 grudnia 2011

Nie wierzę.

Kiedyś przecież muszę zacząć żyć normalnie. W domu nie było nikogo, Matt jak zawsze gdzieś szaleje, a rodzice mają dzisiaj swoją rocznicę ślubu. Więc mogłam iść na imprezę i siedzieć tam ile chcę. Chciałam zrobić dobre wrażenie na ludziach, którzy tam będą więc ubrałam bardzo seksownie.
Kiedy dojechałam pod podany przez Nicole adres było tam mnóstwo ludzi.
- Christina! Dzięki, że przyszłaś! - zaczepiła mnie Nicole. - Jake tu jest!
- No i co z tego! Jakby mu zależało to by ... nie wiem napisał coś chociaż! -  próbowałam przekrzyczeć muzykę. - a nie, siedział cicho, nie mogę go przekonać, żeby mnie kochał... nie można tego zmienić.
- Chociaż z nim pogadaj. Proszę. - Nicole położyła mi ręce na ramieniu. - o ile wiem siedzi w kuchni.
- Oj, dooobra, pójdę tam.
Weszłam do domu, zaczęłam się rozglądać, było tam wiele moich znajomych, w końcu znalazłam kuchnię, było tam mniej osób, w rogu dojrzałam Jake'a. Nie był zadowolony więc miałam nadzieje, że to przeze mnie. Może on mnie kocha i chciał żebyśmy byli razem. Zaczęłam iść w jego stronę, nagle zamurowało mnie, stanęłam, zobaczyłam jak Vanessa podeszła do niego i usiadła mu na kolanach, w jednej sekundzie zaczęli się obściskiwać. To działo się tak szybko, odwróciłam się, nawet nie patrzyłam na reakcje Jake'a. Zaczęłam płakać, chciałam uciec, ale zatrzymałam się na chwilę i szybko i stanowczo poszłam w stronę Jake'a. Już nie siedzieli razem, tylko gadali, Jake był zły, a Vanessa próbowała się do niego przymilać. Przerwałam im, zapłakana stanęłam między nimi, spojrzałam na Jake'a, uderzyłam go w twarz:
- Christina... ona... - próbował się tłumaczyć
- Fajnie, już znalazłeś sobie pocieszenie, a nie czekaj przecież to była moja rola, jak widzę - popatrzyłam znacząco na Vanesse  - nie myliłam się co? - mówiłam przez łzy.
- Udanego życia. - próbowałam odejść, ale Jake złapał moją rękę. - Ona nic dla mnie nie znaczy! Christina, proszę, kocham Cię, przepraszam, nie wiem co ona sobie ubzdurała, a ten sms chciałem z nią o tym pogadać, o tym, że nie chcę z nią być, bo kocham Ciebie.
Spojrzałam na niego zapłakana, potem mój wzrok powędrował na Vanesse.
- Zawsze chciałaś tego co moje!
- Jasne, wmawiaj to sobie - powiedziała chamsko, - ja już sobie pójdę.
- Christina nie zwracaj na nią uwagi, proszę. Nie dzwoniłem bo nie wiedziałem co powiedzieć, zaskoczyłaś mnie...
- Nie wiem co ... - nie zdążyłam dokończyć bo Jake objął mnie i mocno przytulił.
- Kocham Cię, wybacz mi, proszę - szeptał mi do ucha
Po chwili zastanowienia, odwzajemniłam jego uścisk,
- Nie ważne co było, nigdy więcej tak nie rób - szepnęłam, a ona pocałował mnie. Resztę imprezy spędziliśmy razem, zrobiło się  późno i postanowiliśmy wrócić do domu.
- Gdzie zostawiłaś torbę, przyniosę Ci ją.
- W sypialni, taka brązowa, pamiętasz - mrugnęłam do niego.
- Spoko zaraz wracam, - zobaczyłam tylko jak znika w tłumie. Czekałam na niego dość długo i postanowiłam sprawdzić dlaczego go nie ma. Gdy weszłam do sypialni Vanessa całowała się z Jake'em.
Przerażony Jake oderwał się od niej i podbiegł do mnie.
- To nie tak jak myślisz!
- A jak?! - krzyczałam mu w twarz - dopiero co Ci wybaczyłam a Ty znowu! - łza spłynęła mi po policzku.
- To ona mnie pocałowała!
- To nie jest wytłumaczenie, Jake!
Wyrwałam się z jego rąk, poszłam przed siebie, próbował mnie zatrzymywać ale nie zwracałam na niego uwagi. Poszłam do domu... gdy tylko weszłam pobiegłam do swojego pokoju, po drodze spotkałam Matta, najwidoczniej już wrócił ze swojej imprezy, byłam zapłakana i nie chciało mi się nic mu tłumaczyć
- Ej, co jest?! - zatrzymał mnie. Schowałam swoją twarz w moich dłoniach a on przytulił mnie.
- Powiedz mi, chodzi o jakiegoś chłopaka?
- Nie ważne, daj mi się trochę ogarnąć a wszystko Ci opowiem.
Poszłam do pokoju. Po chwili ktoś zapukał do moich drzwi, byłam pewna, że to Matt.
- Daj mi chwilę, noo! - krzyknęłam rozbawiona.
- Christina to ja Jake. - uśmiech zszedł mi z twarzy. Zapukał.
- Christina? - żadnej odpowiedzi.
- Christina? - Zapukał mocniej. Nacisnął klamkę ale drzwi były zamknięte.
- Christina, otwórz!
- Zostaw mnie w spokoju.
- Nie, otwórz te drzwi. - Znowu nie odpowiedziałam. Przez chwilę wpatrywał się w zamknięte drzwi. Cofnął się o krok, pochylił się i uderzył w twarde drewno. Otworzyłam mu drzwi, a potem usiadłam i patrzyłam się w pustkę. Podszedł do mnie i uklęknął obok.
- Musimy porozmawiać. - podniosłam na niego wzrok.
- A więc teraz chcesz rozmawiać, ciekawe o czym skoro wszystko spieprzyłeś! - Zakryłam twarz dłońmi.
- Ja chciałem...
- Nie wiesz jak ja się teraz czuję, najpierw Ci wybaczam a potem zastaje was całujących się w pokoju! Ośmieszyłam się wierząc Tobie, ośmieszyłam się wybaczając, wyszłam na głupią!
- Co mogę zrobić żebyś mi wybaczyła!
- Zrobiłeś już wystarczająco dużo!
Jake usiadł obok mnie na łóżku i próbował mnie objąć. Wstałam oburzona.
- Nie waż się mnie dotykać, wynoś się stad! - wypchnęłam go z pokoju. - Wyjdź z mojego domu!
Krzyczałam dalej, zamknęłam drzwi i zsunęłam się powoli na podłogę. Skuliłam się i zaczęłam płakać. Nagle ktoś zapukał.
- Wynoś się! Czego nie rozumiesz! Zdradziłeś mnie!
- To ja Matt. - powiedział zaniepokojony.
Podniosłam się szybko i w histerii otworzyłam drzwi, wpadłam w ramiona Matta. Zaczęłam płakać,
- Już dobrze, wszystko słyszałem, co za palant.
Nie byłam w stanie odpowiedzieć ale po pewnym czasie wydusiłam.
- Zdradził mnie. Z Vanessa! Rozumiesz?!
Matta zatkało, nie wiedział co robić, w jego oczach zobaczyłam złość, powstrzymywał się, jeszcze nie wiedziałam od czego.
- Chodź, na jakiś film, spędzimy dzisiejszy wieczór razem. - Wtuliłam się w niego jeszcze bardziej, poszliśmy do gościnnego pokoju, Matt włączył jakiś film, potem siedzieliśmy wtuleni pod kocem nic nie mówiąc, Matt doskonale wiedział czego mi trzeba.
Obudziłam się na kanapie, przykryta kocem.
- Jak się spało? Już lepiej, hmm? - mój brat usiadł obok rzucając we mnie poduszką.Zaśmiałam się i odrzuciłam w niego.
- Nooo wiedziałem, że mój urok wszystko zmieni. - popatrzył się łobuzersko. A ja znowu się zaśmiałam,
- Nie ma nic na śniadanie, trzeba iść do sklepu, dobrze Ci to zrobi.
Szybko wyszliśmy, po drodze spotkaliśmy kogoś kogo na prawdę nie chciałam wtedy widzieć.
Jake'a. Matt miał złość w oczach, złapał mnie i próbowaliśmy przejść obok niego obojętnie, jednak gdy tylko trochę sie zbliżyliśmy Jake od razu przyśpieszył krok i zaczął coś gadać
- Christina, proszę Cię... to byłoo... - nie zdążył dokończyć bo Matt rzucił się na niego i z całej siły walnął go w twarz. Przerażona widokiem leżącego Jake'a i łapiącego się za dłoń mojego brata.
- Mojej rodziny się nie krzywdzi, rozumiesz! Nigdy więcej, frajerze! - Jeszcze nigdy nie widziałam, żeby Matt tak bardzo się za mną wstawił, jeszcze nigdy nie miałam takiego problemu z chłopakiem, to było dla mnie coś nowego, przestraszyła mnie ta sytuacja, łzy spływały mi z oczu, Matt złapał moją rękę i pociągnął za sobą, spojrzałam do tyłu, Jake leżał trzymając się za twarz. Ale w końcu ledwo ale podniósł się, jego twarz była zakrwawiona, a ja nawet nie przejmowałam się tym, że jemu się coś stało ale tym, żeby Matt nie został oskarżony...

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz