sobota, 31 grudnia 2011

Ajć!

Spędziliśmy razem cały dzień, nie miałam zamiaru wracać do domu, do Matta, ale kiedyś musiałam. Jednak wtedy tak dobrze dogadywałam się z Jake'em.
- Ej, a czemu byłaś taka przestraszona jak do mnie przyszłaś? Coś nie tak? - zapytał siadając obok mnie na łóżku. Nie chciałam niczego ukrywać więc opowiedziałam dokładnie całą sytuacje. On tylko siedział, patrzył mi w oczy i słuchał, nic nie mówiąc, wiedział dokładnie czego było mi trzeba, kiedy skończyłam mówić, uśmiechnął się i mocno mnie przytulił.
- Pamiętasz, że zawsze masz mnie? - wyszeptał do ucha, uśmiechnęłam się lekko i odwzajemniłam uścisk.
- Dziękuję. - powiedziałam jeszcze ciszej. W końcu usiedliśmy na przeciwko siebie i patrzyliśmy sobie w oczy. - No to co, zamierzasz wracać do domu? - zapytał zaciekawiony.
- Hmm, czy mam czuć się wyganiana? - uśmiechnęłam się i spojrzałam na niego podejrzanie - znaczy jeśli robię problem tym, że tu jestem to przecież trzeba było tylko powiedzieć, - wstałam i zaczęłam się zbierać
- Aj, głupio się czuję... no ... mogłeś powiedzie...
- Nie! Nie przeszkadzasz coś Ty! - przerwał mi i też wstał z łóżka, zabrał z moich rąk torbę i ponownie rzucił ją na fotel, - Chodziło mi o to, że jeśli chcesz zostać to... możesz, nawet na noc, moja matka wraca za dwa dni, mam wolną chatę, decyzja należy do Ciebie, - podszedł do mnie - tylko wiedz, że ja chcę, żebyś została.
- Hmm... - zaczęłam zastanawiać się uśmiechnięta. - Serio? Możesz mnie przenocować?
- No pewnie! Z wielką chęcią! Ale wiesz... - zamilkł po czym dodał - tylko, że znowu jest warunek...
- No okej! Jaki? - zaciekawiłam się
- No nie wiem czy mogę Ci ufać... - powiedział smutno, a ja zbladłam, myślałam, że mi zaufał.
- ... no wiesz, możesz mnie np. okraść w nocy więc będę musiał Cie pilnować, co oznacza, że musimy spać w tym samym pokoju - powiedział szczerząc się do mnie. Ulżyło mi, wypuściłam powietrze.
- może nawet w tym samym łóżku... - dodał po chwili już lekko ściszając ton.
Słysząc to lekko go popchnęłam.
- Tak przyjaciele na pewno nie robią! - powiedziałam rozbawiona.
- Przyjaciele też nie tarzają i nie obściskują się na podłodze, nie sądzisz? - powiedział z sarkazmem.
- Przesadzasz. - dodałam. - Ja? To Ty przesadzasz. No przepraszam ale ja zamierzam spać w tym łóżku bo nie wiem co Ty chciałaś tam robić co by było niestosowne do przyjaźni - mrugnął do mnie udając niewiniątko.
Było już późno, zeszliśmy na dół do kuchni.
- To co, gorrrąca czekolada na dobranoc? - zaproponował.
- Chętnie - uradowana zaczęłam skakać z radości jak mała dziewczynka.
- Okeeeeeeeej. - powiedział zażenowany moim zachowaniem ale potem na chwilę zamilkł, spuścił wzrok i chwilę później gwałtownie podniósł głowę i zaczął skakać tak jak ja. Nie wytrzymałam, dosłownie wybuchłam ze śmiechu na jego widok.
- Hahaha. Weź przestań bo zaczynam się Ciebie bać! - zaśmiałam siadając na blacie w kuchni Jake'a
-Oj tam, chciałem tylko rozluźnić atmosferę i jak widzę... udało mi się - powiedział z cwanym uśmiechem na twarzy. Patrzyłam na niego z zaciekawieniem, patrzyłam jak szuka we własnym domu nawet łyżki, patrzyłam jak się gubi we własnej kuchni, patrzyłam jak brudzi wszystko co się da, patrzyłam jak niezdarnie robi tą naszą gorącą czekoladę ciągle się śmiejąc.
- A teraz najważniejsze! - szepnął do mnie jakby to był jakiś tajny składnik - Bita Śmietana!
Kubki z naszym napojem wyglądały komicznie.
- O czymś zapomniałem... - mówił łapiąc się za głowę.
- Słomki? - zapytałam niepewnie.
Popatrzył na mnie jakby był dumny.
- Racja, słomki! - wyciągnął dwie z szafki - różową dla księżniczki,to znaczy dla Ciebie - mrugnął - i niebieską dla .... - pomyślał chwilę i dodał cwanie - najprzystojniejszego faceta na świecie, czyli dla mnie! - Parsknęłam śmiechem, a on popatrzył na mnie smutno.
- Dzięki. - burknął udając załamanie.
- Znaczy, nie no tak się tylko droczę, mój przystojniaku. - powiedziałam, próbując uratować jeszcze jakoś tą całą sytuację, a on tylko zaczął się śmiać.
- Hahahah, nie no ja rozumiem, że nie jestem piękny, ale muszę się dowartościowywać. - nagle zamilkł i znowu zaczął się nad czymś zastanawiać.
- Nadal o czymś zapomniałem.... - dodał. Tym razem nie miałam pomysłu o co mogło mu chodzić.
Podszedł do mnie pewny siebie i szybko dał mi soczystego buziaka jako podsumowanie jego pichcenia.
Nie przeszkadzało mi to ale on odsunął się... Po czym usiadł na krześle i oparł głowę na swoim rękach.
- Przepraszam nie wiem czemu to zrobiłem... Nie gniewaj się... - mówił dalej smutno, nie podnosząc na mnie wzroku. Zatkało mnie, nie wiedziałam co robić, znowu biłam się sama ze sobą.
- Umm, nic nie szkodzi? - powiedziałam zeskakując z blatu i podchodząc do Jake'a. Dotknęłam jego ramienia a on aż podskoczył.
- Zapomnijmy, okej? Tak będzie najlepiej.
- Jak chcesz - powiedziałam obojętnie i lekko wzruszyłam ramionami.
- Gorąca Czekolada zaraz przestanie być gorąco, więc może ją wypijemy - zaproponowałam po chwili.
Włączyliśmy horror, i popijając napój zaczęliśmy oglądać film. Cały czas myślałam tylko o pocałunku Jake'a, co chwilę na niego spoglądałam.
W końcu przyłapał mnie na gapieniu się na niego. Szybko odwróciłam wzrok a on zaczął się śmiać. Wziął łyk czekolady i był cały w bitej śmietanie. Przysunęłam się do niego...
- Trochę się pobrudziłeś ... o tu ... - odkręcił głowę w moją stronę i popatrzył mi głęboko w oczy. Wytarłam go, a potem oblizałam palce. Popatrzył na mnie i szybko odkręcił wzrok i westchnął.
- Aghh... - spojrzałam na niego, był zmarnowany, wyglądał jakby czegoś strasznie żałował, wrócił do oglądania filmu, ja przysunęłam się do niego, złapałam jego rękę, lekko objęłam, nie sprzeciwiał się tylko odwzajemnił mój uścisk. Położyłam mu głowę na ramieniu. On popatrzył na mnie z góry, a ja delikatnie zagryzłam wargę również patrząc w jego stronę.
- Oj, rany rany... i co ja mam tu zrobić... - westchnął. - dajesz złe sygnaaały - przeciągnął.
- O co Ci chodzi? - podniosłam się i popatrzyłam mu w oczy.
- Nawet sobie nie wyobrażasz... Ahh, nie ma nawet po co mówić. Ustaliliśmy coś i tego mamy się trzymać. - mówił zakłopotany.
- No proszę powiedz... - uśmiechnęłam się uroczo.
- Mieliśmy się przyjaźnić, ale ja nie potrafię... wyglądasz tak cudownie, wszystko co mówisz, wszystko co robisz jest dla mnie najważniejsze, zawsze gdy jesteś obok mam nadzieje, że to będzie trwało wieki, ta jedna chwila z Tobą pozwala mi żyć. A gdy siedzisz tutaj, tak seksownie wyglądając, zagryzając wargę... Ugggh! Widzisz nawet twój mały gest daje mi do myślenia! Jestem beznadziejny... - powiedział chowając swoją twarz w dłonie.
- To nie prawda, to była jedna z najmilszych rzeczy jakie kiedykolwiek usłyszałam, ale do czego dążysz... - mówiłam gładząc jego plecy. Ogarnął się i usiadł na przeciwko mnie. Bardzo blisko.
- Czuję do Ciebie o wiele więcej niż Ci się wydaję, ja maaarzę o tym, żeby między nami było coś więcej, chociaż to co mamy teraz jest dla mnie również bardzo wartościowe. Gdy tu siedzisz, i nic nie robisz, po prostu jesteś wydaje mi się, że zaraz się na Ciebie rzucę, że zacznę całować, bo tak cholernie tego chcę... Jakby to skleić w kilku słowach... hmm, Christina ja... - zamilkł po czym dodał - na dzień dzisiejszy jesteś moim największym marzeniem.
Nic nie odpowiedziałam tylko patrzyłam się na niego, widać było, że czekał na jakąś reakcję ale ja nie wiedziałam co powiedzieć, ale za to dokładnie wiedziałam co zrobić. Przysunęłam się delikatnie, dłonią pogładziłam jego policzek. Drugą ręką złapałam jego dłoń. Zamierzałam go pocałować ale on zrobił to pierwszy, nie mógł się powstrzymać kiedy byłam tak blisko, tak blisko, że sam zrobił pierwszy krok. Musnął moje usta, a ja rozpłynęłam się natychmiast.
Uśmiechnęłam się i on zrobił to samo, położyliśmy się na kanapie obok siebie, przytuleni i szczęśliwi w spokoju skończyliśmy film, czasem robiąc przerwy na czułości.
Gdy się obudziłam na kanapie leżałam już sama, było ciemno więc uznałam, że Jake poszedł do swojego pokoju, do łóżka, spać, nie dziwnie się, na kanapie nawet samotnie było mało miejsca. Cwanie owinęłam się w koc i na paluszkach zaczęłam iść w stronę sypialni Jake'a. Drzwi były uchylone, szybko się wślizgnęłam, rozebrałam i założyłam pierwszą lepszą koszulkę Jake'a. Gdy tylko się obok niego położyłam ocknął się i mocno mnie objął.
- Myślałem, że już nigdy nie przyjdziesz - burknął.
- No ale jestem teraz... - szepnęłam mu do ucha, po czym musnęłam jego usta na dobranoc.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz