niedziela, 10 czerwca 2012

za dużo...

Leżałam bezczynnie na łóżku gapiąc się w sufit i myśląc o tym co powiedział Jake. Moje myśli przerwał dźwięk sms'a. "Spotkamy się, chciałbym pogadać o wczoraj?" Od razu odpisałam, że okej. Zbiegłam na dół. Złapałam torbę i chciałam już wychodzić ale mama mnie zauważyła.
- Znów gdzieś wychodzisz...? - mama zapytała i pytająco uniosła brwi. - Gdzie tym razem? - zrobiła zabawną minę dezaprobaty.
- Idę na spacer, mamo. - wykręciłam się, a ona westchnęła.
- W takim razie powiedz temu spacerowi, żeby Cię odprowadził do domu za godzinę. - uśmiechnęłam się uroczo, a na moich policzkach pojawiły się rumieńce. Wyszłam.
Zaczęłam iść w stronę parku gdzie mieliśmy się spotkać. Usiadłam na 'umówionej' ławce. Byłam trochę przed czasem więc postanowiłam zagrać w najżałośniejszą grę na moim telefonie. Była okropna ale bardzo wciągająca.
- Hey. - Jake usiadł obok mnie, a ja podskoczyłam z przerażenia i szybko schowałam telefon do kieszeni. Zaśmiał się. - Chyba nie jestem aż taki straszny, co? - uśmiechnęłam się. - A co tam chowasz? - zapytał, a ja wywróciłam oczami. Jedyna rzecz której lepiej żeby nie widział. - Nic, po prostu trochę mnie przestraszyłeś, a bawiłam się telefonem. - w sumie nie skłamałam.
- No dobra, dobra. - uśmiechnął się słabo.
- No tak... - błądziłam wzrokiem po parku. - ale chciałeś o czymś pogadać... - spojrzałam na niego.
- No tak, o wczoraj... - westchnął. - Może się przejdziemy - powiedział wstając i podając mi dłoń. Wstałam cały czas patrząc się mu w oczy.
- No to... wiesz, to coś o pocałunku... to... nie było potrzebne. - zakłopotany założył rękę na szyję.
- "Potrzebne... Teraz wiem jak bardzo Ci na mnie zależy." - zaśmiałam się.
- Ej! Wykorzystujesz moje teksty! - uśmiechnęłam się uroczo.
- Bywa - wzruszyłam ramionami. Gadaliśmy, śmieliśmy się... i w końcu minęła godzina, więc Jake odprowadził mnie do domu.
Rozmawialiśmy jeszcze chwilę przed moim domem i nagle Jake wybuchnął śmiechem.
- Co? - zapytałam zaciekawiona ale z uśmiechem na twarzy. Wskazał na okno od kuchni. Odwróciłam się i zobaczyłam moją mamę przyglądającą nam się. Uśmiechnęłam się do niej słodko i pomachałam. Mama spłoszyła się, zmarnowana odmachała i odeszła od okna. Popatrzyłam poirytowana na Jake'a, a jemu zadowolenie z twarzy nie schodziło.
- Twoja mama jest świetna.
- Wiem... - potwierdziłam z słabym uśmiechem. - Dobra, lecę, bo ona nie da mi spokoju. - Jake skinął głową i musnął mój policzek na pożegnanie. Nieznacznie dotknął opuszkami palców mojej dłoni, a mnie przeszły ciarki. Uśmiechnęłam się słabo. Nie powinno tak być! Zaczynałam się w nim na nowo zakochiwać, wkurzało mnie to! Tyle razy mnie skrzywdził, a ja nadal nie miałam mu nic za złe. Wróciłam zmarnowana do domu, gdy tylko weszłam mama przyglądała mi się zdziwiona. Mój grymas na twarzy nie schodził. Pobiegłam do pokoju i wykręciłam numer Nicole.
- Halo? - usłyszałam je głos.
- No hey, mogłabyś do mnie wpaść, tak mniej więcej za ... kilka sekund? - zaśmiała się.
- Pewnie, zaraz będę. - rozłączyłam się. Kilka chwil później, przyszła.
- No to słucham... co to za sprawa... - mówiła, rzuciła się na mój fotel i zaczęła jeść winogrona.
- A więc... Jake... Ja chyba nadal coś do niego czuję. -  westchnęłam, a ona wytrzeszczyła oczy ze zdziwienia i uśmiechnęła się cwaniacko. Wrzuciła ostatnie winogrono do ust i wyskoczyła z fotela.
- Łiiiiiiiiiiiiii!!! - krzyknęła i złapała mnie za ręce.
- Nicole! - uciszyłam ją. - Nie jestem pewna czy to dobrze... - skrzywiłam się.
- No jak to? - zapytała z zawiedzioną miną.
- No bo... próbowaliśmy tyle razy i nam nie wyszło... cały czas mnie ranił... No a po za tym! Nie wykazuje jakiegoś szczególnego zainteresowania... - skłamałam.
- Nie? - mówiła patrząc mi w oczy. - NA PEWNO? - zbliżyła się do mnie.
- Oh, Jak to możliwe, że Ty wszystko wiesz?! Mh... - mówiłam bezsilnie.
- Bo ja jestem twoją najlepszą przyjaciółką, - uśmiechnęła się słodko. - Ja wiem wszystko! - mówiła dumnie mrużąc oczy. Zaśmiałam się. Opowiedziałam jej dokładnie co powiedział Jake, i ogólnie jakie są nasze relacje. Nicole siedziała skupiona jak nigdy i po prost słuchała co mnie bardzo zaskoczyło.
- Ej! Zapomniałam. - otrząsnęła się. - Dzisiaj jest impreza u Mike'a. Oczywiście idziesz?
- nie.
- CO JAK TO? No... dlaczego? - patrzyła na mnie błagalnie.
- Bo on tam będzie.
- Kto?
- Jake!
- I co?
- I nie chcę go widzieć. Musze od niego odpocząć, jeszcze się w nim zakocham. A tak nie może być... tyle razy mnie zranił. - patrzyłam na nią smutno.
- To pokaż mu, że popełnij największy błąd swojego życia, rozstając się z tobą, że potrafisz nadal cieszyć się z życia. - mówiła bardzo poważnie. - więc jeszcze raz: idziesz?
- Yhh - westchnęłam oburzona. - ... poczekaj, wezmę torbę. - Nicole pisnęła z radości. Wywróciłam oczami.
- A nie... zaraz... Muszę zapytać się mamy... - skrzywiłam się.
- Na pewno się zgodzi... - zapewniła mnie i machnęła ręką.
Zeszłyśmy na dół, Nicole stała za mną i patrzyła się błagalnie na moją mamę.
- No dobra... czego chcecie? - mama mówiła bezsilnie. Zaśmiałam się słodko.
- ... mogę iść na imprezę..? - zapytałam niepewnie.
- Nie ma mowy! - popatrzyłam na Nicole wzrokiem "ta... 'Na pewno się zgodzi' ?!?!!?"
- A czy wiesz, że z psychologicznego punktu widzenia to dzieci powinny... - zaczęłam.
- No dobrze... - przerwała mi - Możesz iść! Tylko nie filozofuj mi już tak. - Podskoczyłam ze szczęścia i przytuliłam się do niej. Potem podbiegłam do Nicole, złapałam ją za rękę i pociągnęłam po schodach.
Szybko się zebrałyśmy i wyszłyśmy z domu. Do domu Mika przybyłyśmy bardzo szybko.
- No to zaczynamy - powiedziała Nicole, a ja głęboko westchnęłam. Rozdzieliłyśmy się. Impreza była już nieźle rozkręcona. Prawie wszyscy byli już wstawieni. Nie inaczej było z Jake'iem. Od razu odechciało mi się z nim rozmawiać, wywróciłam oczami i odeszłam od niego. Niestety mnie zauważył.
Złapał mnie za nadgarstek. - Co się stało? - próbował przekrzyczeć muzykę. Obojętnie wzruszyłam ramionami, wyjęłam swoją dłoń z jego uścisku i przebiłam się przez tłum. Patrzył na mnie jeszcze chwilę ale potem machnął ręka i powrócił do bajerowania innych lasek.
Chwilę siedziałam na kanapie, ale jakiś dwóch kolesi się do mnie przyczepiło wiec uznałam, że najlepiej będzie się ulotnić.
- Idę po drinka - wycwaniłam się i szybko uciekłam. Szukałam Nicole żeby powiedzieć jej, że to był raczej kiepski pomysł i, że wracam do domu. Ktoś złapał mnie za rękę. Obróciłam się i serce mi stanęło.
- Josh?! - łzy napłynęły mi do oczu.
- No siema, dawno się nie widzieliśmy... - szeptał mi do ucha, a ja próbowałam się wyrwać.
Zaczęłam się trząść ze strachu. Udało mi się jakoś od niego uwolnić. Szybko przechodziłam między ludźmi,aż w końcu wpadłam na Nicole.
- No hejka, i jak z Jake'iem. - zapytała po czym zobaczyła łzy spływające po moim policzku.
- Co się stało?! - mówiła przestraszona. Nic nie odpowiedziałam tylko przytuliłam się do niej.
- Josh tu jest... - wydusiłam w końcu.
- Co? Gdzie?! Zrobił Ci coś?! Niech tylko ja go zobaczę!!! - wyrywała się, a ja słabo się zaśmiałam. Poszłyśmy do pokoju Nicole.
- Nic mi nie zrobił...
- No to ma szczęście! - uśmiechnęła się.
- A kto go zaprosił?
- Nie mam pojęcia... - wzruszyła przejęta ramionami. Razem uznałyśmy, że najlepiej jest wrócić do domu, przynajmniej ja. Wyszłam z domu.
- Emily?! - zapytałam zdziwiona. - Co Ty tutaj robisz? Z kim tu przyszłaś?
- Ze mną... - usłyszałam głos z tyłu.
- Czy wiesz ile on ma lat? - obróciłam się na pięcie. Josh? Znowu...
- Przyszłaś z nim?! - powiedziałam z wyrzutem. Emily wydawała się być zadowolona. Suka. Kal ona mogła!
- Może i Cię nie lubię ale nie pozwolę żebyś z nim poszła! - złapałam ją za rękę, ale wyrwała mi się.
- Nie jesteś moją matką, nie możesz mi rozkazywać! - Josh podszedł do nas i szepnął mi na ucho.
- Nie martw się... nie zrobię jej tego co Tobie... - łza spłynęła mi po policzku.
Emily i Josh wrócili do środka. Zapłakana szybko wyjęłam telefon, SMS do Nicole. "Proszę Cie uważaj na Emily, to ona przyprowadziła Josha. To był cios poniżej pasa ale nie pozwolę, żeby coś jej się stało"
Jake zauważył jak Emily z Josh'em wchodzili razem. Patrzył na mnie. Stałam bezczynnie, a kolejne łzy spływały mi po policzkach.
- Ah... - jęknął. Popatrzyłam na niego smutno aż w końcu nie wytrzymałam i wybuchnęłam płaczem. Złapał się za głowę. Objął mnie czule. Wtuliłam się w niego mocno, i jeszcze bardziej zaczęłam płakać.
- Ej... mała. Nie płacz... Proszę... - szeptał mi do ucha. Podniósł mój podbródek i chciał mnie pocałować. Odwróciłam głowę i odsunęłam się od niego. Westchnął zły.
- Czemu taka jesteś? - zapytał z wyrzutem.
-Jaka? - uniosłam brwi.
- Raz albo taka cholernie wrażliwa albo cholernie obojętna?
-Bo jestem cholernie inna niż te dziewczyny które znasz! - w moich oczach na nowo pojawiły się łzy.
- To może chociaż się zdecyduj! - krzyknął, a ja zlękłam się bo pierwszy raz od dłuższego czasu podniósł na mnie głos. Schował twarz w dłoniach po czym znowu się odezwał.
- Eh... Przepraszam Cie... nie chciałem... Pogadajmy
- Nie mamy o czym rozmawiać! - odwróciłam się i poszłam przed siebie. Nie myślałam, że tak potoczy się moje życie... za dużo problemów... za dużo wszystkiego...

===============================================
nikt tego nie czyta, ale skoro mam wolne to dodałam na zapas :)

Stworzyłam nowego bloga ---> http://kiciasta.blogspot.com/ SERDECZNIE ZAPRASZAM <3

3 komentarze:

  1. Blog wydaje mi się być ciekawy :D Więc postanowiłam go przeczytać xD Pod każdym rozdziałem postaram się zostawić jakąś krótką opinie, nawet pod tymi z 2011 roku :D Jak masz czas to zapraszam do mnie: http://najlatwiej-jest-nienawidzic.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  2. ej czemu nie dodajesz notek ? :<
    masz takie zajebiste opowiadania ze pała siada <3 dodwaj szybko ciąg dalszy !

    OdpowiedzUsuń
  3. oj dziękuję :) nie sądziłam, że ktoś na nie czeka :)) ale specjalnie dla Ciebie zasiadam teraz i coś napiszę, troszeczkę nie miałam czasu ani weny na następny rozdział, ale teraz mam i czas i motywację :D <3

    OdpowiedzUsuń