sobota, 9 czerwca 2012

Pokomplikowane.

Siedziałam znudzona w pokoju, przeglądałam strony internetowe.
- Hey - odebrałam uradowana telefon.
- Siemka, masz co robić w domu czy możesz do mnie wpaść, mam wolny dom, pooglądalibyśmy filmy, pogadali czy coś w tym stylu. Jak chcesz możesz zostać nawet na noc. - uśmiechnęłam się mimowolnie. Nie widziałam go ale byłam pewna, że zrobił to samo.
- Nie no spoko, w sumie nie mam nic do roboty. -  wzruszyłam ramionami udając niezależną. - Będę za ... hm, 10 min? Pa. - rozłączyłam się i zaczęłam zbierać 'najpotrzebniejsze' rzeczy. Wysłałam szybkiego sms'a do Nicole o moich planach na dzisiejszą noc i z zapytaniem o jakieś wspólne spotkanie.
Zbiegłam po schodach na dół, mama jak zawsze krzątała się po kuchni.
- Mamo, mamo! Pytanie mam - spojrzała na mnie trochę zażenowana ale z uśmiechem na twarzy.
- Bo... Jake dzwonił... mogę iść do niego na noc? - mama podejrzliwie spojrzała na moją torbę, w sumie potrzebowałam już tylko zgody żeby móc wyjść.
- Hm... widzę, że sama już sobie odpowiedziałaś...
- Czyli mogę? - zapytała zadowolona.
- Nie, - zgasłam. - musisz zaopiekować się kuzynką...
- Mamo ona nie ma już 3 lat... Chyba nie potrzebuje pomocy żeby się wysikać! - powiedziałam oburzona, a mama wybuchnęła śmiechem.
- No to mamooo, proooooooooszę... ? - popatrzyłam na nią błagalnie i prawię leżałam na blacie.
- No dobra. - uległa.
- Jest! Dzięki mamuś! - mówiłam i szybko dałam jej buziaka w policzek. Szybkim krokiem zmierzałam do drzwi.
- Nie tak szybko. - powiedziała, a ja zagryzłam nerwowo wargę...
- weźmiesz ze sobą kuzynkę. - oznajmiła. Odwróciłam się na pięcie i wytrzeszczyłam oczy.
- Że co?! Mamo no... Nie mogłabym posprzątać całego domu, albo zrobić zakupy?
- Kusząca propozycja ale ... nie. Emily idzie z Tobą.
- E, no dobra.
- Po 1. ona nie będzie się nudzić, a po 2. ktoś musi mi Cie tam pilnować - mrugnęła do mnie, a ja podniosłam znacząco brwi.
- Mamooo. Jak możesz! - zaśmiałam się.
Poszłam do salonu, Emily leżała na kanapie z rozłożonymi nogami.
- Gówniaro, zbieraj się, idziesz ze mną do Jake'a.
- Y, aha. - mówiła patrząc na mnie ale nadal siedziała na kanapie, pośpieszyłam ją wzrokiem.
W miarę szybko się zebrała, jednak czekałam na nią chwile w przedpokoju.
Doszłyśmy do domu Jake'a. Zadzwoniłam dzwonkiem.
- Hey. - Jake otworzył drzwi. Zgasił się gdy zobaczył Emily.
- Wybacz, mama kazała mi ją zabrać. - mówiłam poirytowana.
Weszliśmy do środka. Usiadłam na kanapie, było już dosyć późno więc od razu włączyliśmy film.
- Muszę do łazienki. - oznajmiła Emily.
- Drugie drzwi na lewo - wyjaśnił Jake. Emily wyszła, a ja wywróciłam oczami.
- Może nie jest taka zła. - powiedział. Uniosłam znacząco brwi.
- No dobra, jest okropna. - stwierdziła, a ja zaśmiałam się. Za oknem zaczęło padać. Po pewnym czasie zorientowaliśmy się, że nadal nie wróciła.
- Ej... Jakoś długo jej nie ma. - stwierdziłam. Jake popatrzył na mnie i wzruszył ramionami.
- Nie, serio. Lepiej sprawdzić co ona robić. - wstałam i poszłam do holu.
Zapukałam do drzwi od łazienki, żadnej odpowiedzi. Nacisnęłam na klamkę, nie były zamknięte. Lekko uchyliłam drzwi i zajrzałam do pokoju. Nie było nikogo. W pokoju Jake'a świeciło się światło. Gdy weszłam zobaczyłam Emily oglądającą jakieś stare zdjęcia.
- Emily! Co ty sobie wyobrażasz? - powiedziałam oburzona.
- No co? Stały na biurku w tym pudle... - kuzynka wskazała na małe drewniane pudełko.
- Co nie zmienia faktu, że to nie twoje, i nie powinnaś tego wgl ruszać. - patrzyłam na nią zła i wyrwałam jej zdjęcia.
- No to je obejrzyj... - uniosła brwi. Spojrzałam na zdjęcia. Jake z jakimiś laskami.
- Widzisz twój chłopak nie jest taki grzeczny jak Ci się wydawało.
- Po 1. Jake i ja nie jesteśmy razem, po 2. to było jakieś dwa lata temu, i o wszystkim wiedziałam., Jake mi powiedział... - Jasne, czułam się zazdrosna, ale nawet nie byliśmy parą po za tym nie mogłabym winić go o coś co robił kilka lat temu.
- Jakoś nie zrobiło to na mnie wrażenia. - odłożyłam fotografie na miejsce.
- Ale o tym już raczej nie wiedziałaś... - Emily podała mi dwa bilety. Wylot jutro... Chorwacja... W moich oczach pojawiły się łzy. Wyszłam szybkim krokiem z pokoju nadal trzymając w dłoni bilety. Pierwsza łza spłynęła mi po policzku. Stanęłam w drzwiach od salonu.

Jake

- Ej, co jest? - zapytałem zaniepokojony. Szybkim ruchem zabrała torbę z podłogi. Potem rzuciła coś w moją stronę, zauważyłem, że to te bilety. Zmarnowany podniosłem się.
- Christina... - pobiegłem za nią. Zdążyła już wyjść na zewnątrz, pogoda nie była za dobra, mocno padało. Złapałem ją za nadgarstek.
- Poczekaj.
- Zostaw mnie! - wyrwała mi się.
- Christina... Proszę Cie...
- Kiedy zamierzałeś mi o tym powiedzieć?! - powiedziała z wyrzutem. Zawahałem się.
- W sumie to... nigdy?  - zrobiła wielkie oczy.
- .. no to miło wiedzieć. - powiedziała z sarkazmem. Spojrzała na mnie z wyrzutem, ale wydawało mi się, że trochę zalotnie.
- Ale nie... serio, te dwa bilety...
- Teraz nie musisz mi się tłumaczyć! - zaśmiałem się.
- To nie jest śmieszne. - powiedziała i obróciła się na pięcie. 
Złapałem ją za nadgarstek.
- Poczekaj, no! - Deszcz mieszał się z jej łzami, zauważyłem to i mimowolnie się uśmiechnąłem.
- Nie płacz... - przytuliłem ją, chwilę próbowała się wyrwać ale potem odpuściła i wtuliła się we mnie jeszcze mocniej niż ja w nią.
- Bilety są mojej mamy... dostała na urodziny. Więc nie denerwuj się już tak... - uśmiechnąłem się.

Christina

Zrobiło mi się bardzo głupio.
- Ale jestem głupia... - szepnęłam chowając głowę w ręce.
- Nie jesteś. - zapewnił mnie odkrywając mi twarz. Lekko się uśmiechnął.
- Zdążyłaś zauważyć, że pada, co nie? - zaśmiałam się, w końcu staliśmy cali mokrzy.
- Serio? - zażartowałam. Złapał mnie za rękę i pobiegliśmy z powrotem do domu.
- Widzisz, nie udało Ci się nas skłócić. - powiedziałam do przyglądającej nam się Emily. Wzruszyła ramionami i wyszła z pokoju, a ja popatrzyłam zadowolona na Jake'a.
- Przepraszam Cie, to było nie potrzebne... - mówiłam gdy już zostaliśmy sami.
- Potrzebne, teraz wiem jak bardzo Ci na mnie zależy. - uśmiechnął się cwaniacko i poszedł do swojego pokoju. Stałam chwilę uśmiechnięta sama do siebie, a potem ruszyłam za nim.
- Trzeba się przebrać w jakieś suche ciuchy, nie? - zaproponował,a ja pokręciłam głową na "tak". Rzucił w moją stronę kilka bluzek. Zaczęłam zdejmować mokre ubrania ale czułam jego wzrok na sobie. Nie przeszkadzało mi to zbytnio.
- No i jak? - zapytałam zadowolona kiedy już się przebrałam.
- Ślicznie... - powiedział bardzo poważnie, a ja wybuchnęłam śmiechem. Podszedł do mnie bardzo blisko.
- Wyglądam jak paker...
- Bardzo ładny paker. - uniosłam znacząco brwi, a on uśmiechnął się łobuzersko.
-Co powiesz na to abym cie teraz pocałował..?
-Nic nie powiem tylko się odwrócę... - wzruszyłam ramionami.
-Dlaczego? - zrobił poważną i zawiedzioną minę.
-Bo znowu się w Tobie zakocham...


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz