niedziela, 4 grudnia 2011

Nic już od Ciebie nie chcę.

Od ostatniego razu, gdy widziałam się z Jake'em minęły jakieś dobre trzy tygodnie, nauczyłam się bez niego żyć, i byłam szczęśliwa. Niestety Nicole z Mike'm byli bardziej po stronie Jake'a, w sumie to ich przyjaciel, a Nicole wolała nie sprzeciwiać się Mike'owi, żeby nie narażać ich związku, rozumiałam ją i nie miałam do niej o to żalu. Nie widywałyśmy się już tak często ale nasza przyjaźń trwała dalej. Za to miałam więcej czasu dla Matta, który ostatnio tak się za mną stawił.
- Cześć, młoda. - powiedział wpadając do mojego pokoju, i kładąc się na łóżku. - jak tam?
- Dobrze, coraz lepiej. - mówiłam nie patrząc na niego tylko dalej kontynuując przeszukiwanie internetu.
- Dzisiaj jest impreza, dostałem zaproszenie dla trzech osób, znaczy takie to zaproszenie, że nie mogę, pewnie połowa miasta się wprosi ale powiedzieli, że mogę Cie przyprowadzić :) - mrugnął do mnie
-Jesteś już na tyle duża że nadajesz się na takie imprezy, co Ty na to?
Zastanowiłam się i doszła do wniosku, że to dość podejrzane, nigdy mi czegoś takiego nie proponował,
- Nooooooo, okeeej, a powiedz mi, kim będzie ta trzecia osoba?
- No bo właśnie, niespodzianka, chciałem Ci kogoś przedstawić - uśmiechnęłam się nie pewnie, a on dumny wyszedł klaszcząc z mojego pokoju.
- A no i ... - wrócił po chwili, podniosłam głowę i spojrzałam na niego - nie narób mi wstydu, młoda! - zaśmiał się, a ja popatrzyłam na niego poirytowana,
- Nie no brat, ale to zabawne! To chyba ja powinnam to powiedzieć. Ale dobra, nie narobię! :)
- Dobrzeee... ja lecę! Paaa! - krzyczał do mnie przez cały dom. Byłam zadowolona.
- Idę na imprezę mojego brata, na której na pewno będzie mnóstwo przystojniaków! Haaaaa! Coraz lepiej mi się układa! Uf... cudownie! UUU muszę wybrać jakieś seksowne ciuszki! - po chwili spojrzałam w lustro i załapałam, że mówię do siebie, zaśmiałam się i poszłam dalej. Po chwili usłyszałam dzwonek do drzwi. Szczęśliwa zbiegłam po schodach, otworzyłam drzwi, za nimi stał Jake. Szybko się zgasiłam.
- Cześć. - powiedział patrząc mi w oczy, spuściłam wzrok, - Hej. - odpowiedziałam dalej wpatrując się w podłogę. - Słuchaj, chciałem przeprosić, zachowałem się jak frajer...
- Okej, przeprosiny przyjęte, między nami okej. Chciałeś coś jeszcze? - podniosłam głowę, przeraziło mnie to co zobaczyłam, jego twarz była zmasakrowana, a tyle czasu już minęło.
- Umm, to wygląda strasznie... - powiedziałam patrząc się na jego rany, ale potem przeszło mi przez myśl, że przecież Jake mógł naskarżyć na Matta i, to będzie moja wina, jak Mattowi się oberwie. Szybkim ruchem powstrzymałam się przed pocieszeniem Jake'a.
- Taa, kilka szwów, trochę boli, ale ... nie martw się, nie na-kablowałem na twojego brata, nie jestem taki, po za tym należało mi się... - powiedział z lekkim uśmiechem.
- To co, Ty z Vanessą, Jesteście razem?
- Co? ... nie! Coś Ty... ona zwariowała...-powiedział patrząc się pustym wzrokiem w ścianę, widać było w jego oczach ból, połączony ze złością... Ale nie robiło to na mnie wrażenia. Byłam szczęśliwa, sama. Właśnie miałam zamiar poznać jakiegoś chłopaka na imprezie Matta, właśnie wszystko miało się ułożyć od nowa. Nie miałam zamiaru teraz wybaczać Jake'owi i wpadać w jego ramiona, wszystko tym psuć.
- No spoko ... - ciągnęłam dalej, juz nie dogadywaliśmy się tak dobrze jak wcześniej ja to czułam.
- Słuchaj, ja się zbieram bo wychodzę i wgl, więc trzymaj się...  Pa. - w tym momencie zobaczyłam Matta, to nie było dobrym pomysłem żeby się spotkali.
- Przeszedł obok niego ze złością w oczach, zatrzymał sie i stanął tuż przy mnie.
- A ten tu co? huhu, stary, to ja Cię tak urządziłem czy ktoś inny też Cię nienawidzi?
- Nie, tylko Ty. - powiedział z lekkim uśmiechem Jake.
- Jahaha, kurde nie doceniałem swojej siły... - śmiał się Matt,
- Tak... no więc, Jake już sobie idzie... - przerwałam im. - Pa..
- No właśnie idź, Christina musi się szykować, bo idzie na podryw! Hę! - męczył go Matt... A ja wywróciłam oczami...
- A no i sory za szwy, mam nadzieję, że nie wykosztowałeś się tak strasznie... - powiedział sarkastycznie.
Jake uniósł brwi ale nic nie dodał... Odwrócił się i odszedł.
- No siostra, czas na imprezę, szykuj się! masz pół godziny!
- Y, tak racja. - zamknęłam drzwi.
Kiedy byłam już gotowa, wyszłam z pokoju, zapukałam do Matta ale nie było go u siebie, gdy schodziłam po schodach usłyszałam jak Matt gada z kimś w pokoju gościnnym. Poszłam tam by sprawdzić kto to. Na naszej kanapie siedziała Amber, starsza ode mnie laska, którą poznałam na obozie... Straszna pinda. Chodziłam od jednego chłopaka do drugiego, a teraz siedzi sobie u mnie w domu.
- Y, co ona tu robi? Skąd Ty ją znasz!? - pytałam się Matta...
- Oo, Christina, moja koleżanka z obozu! Wow, co za spotkanie, i Ty jesteś siostrą Matta? No ładnie... - mówiła sztucznie. Udawała niewiniątko.
- Nie udawaj, że mnie lubiłaś! Matt skąd Ty ją znasz?
- Umm, nie ważne, ważne kim  dla mnie jest teraz, no to skoro się znacie, to mogę tylko powiedzieć, że to jest moja dziewczyna, imię już znasz - Amber. - Matt wskazał na nią. Zamurowało mnie! Pociągnęła go do kuchni.
- Ty jej nie znasz, nie wiesz, jak ona się zachowuje!
- Oj bez przesady, po za tym nawet jeśli, to ludzie się zmieniają! Nie znasz jej. - próbował mnie przekonać. Ale ja nie wierzyłam, żeby taka ... OSOBA potrafiła się zmienić w ciągu roku! W końcu wyszliśmy, byłam zła na Matta, jak mógł wybrać sobie kogoś takiego jak Amber.
W końcu byliśmy na miejscy nic nie mówiąc odłączyłam się od nich, nie miałam ochoty z nią przebywać. Już wiadomo było dlaczego Matt zabrał mnie na tą głupia imprezę. Od razu wypatrzyłam jednego chłopaka. Zaczęłam kręcić się obok niego, stał obok napoi, "jakoś nagle" zachciało mi się pić. Nalałam sobie trochę wódki z sokiem. Dzisiejszy dzień odpłacił mi sie chyba tym co stało się potem. Nagle ten przystojniak przysunął się w moją stronę. Popatrzył na mój "napój" aż w końcu zagadał:
- Nie za młoda jesteś na to, heh? - zaśmiał się, jego brązowe oczy spojrzały w moją stronę, był dobrze zbudowany, miał nie ułożone ciemne włosy... Uśmiechnął się do mnie i stanął jeszcze bliżej.
- Umm, może trochę, ale kto na to zwraca uwagę. - uśmiechnęłam się do niego.
- Hah, wiesz słyszałem, że kobiet się o wiek nie pyta, a chciałem sprawdzić, czy przypadkiem nie jesteśmy rówieśnikami ... jakby co to, Josh, 17 lat, - podał mi rękę - sama zdecyduj czy chcesz ze mną gadać. - zaśmiał się, i mrugnął do mnie.
- Uff, myślałam, że tylko ja jestem tu przed osiemnastką, hah. Chętnie pogadam. Jedyną osobą którą tutaj znam to mój brat, może znasz, Matt.
- O, no pewnie, że znam, lepiej nie mówić skąd, ale znam. - Nie mogłam oderwać wzroku od jego uśmiechu. - A wiesz o czymś zapomniałem... czekaj, co to było... yyy. umm. ....  yyyy - żartował sobie - A no taak, nie dowiedziałem się jak masz na imię?
- Christina, też 17 lat :P - zaśmiał się. - Jakby co to nie pytałeś o wiek ale już wiesz."Sam zadecydujesz czy chcesz ze mną gadać" - zacytowałam.
- Już mi sie z Tobą fajnie gada, no to co... jesteś siostrą Matta?
- Taaa... - potwierdziłam, przez całą imprezę, gadaliśmy, śmialiśmy się i tańczyliśmy, trochę wypiłam, podobnie jak on, starałam się unikać Matta i Amber.
Na pewien czas odłączyłam się od Josha. Poszalałam też z innymi ludźmi. Poszłam po kolejnego drinka.
Przyszedł czas na wolny taniec, stanęłam pod ścianą naglą poczułam, że ktoś mnie obejmuje.
- Zatańczysz? - Josh szepnął mi do ucha, czułam się trochę dziwnie, znamy się tylko kilka godzin a on już się do mnie przytula, odsunęłam się na bezpieczną odległość.
- Okej... - zgodziłam się, złapał moją rękę, było mi przy nim dobrze, oboje odczuwaliśmy już działanie alkoholu, gdy piosenka się skończyła postanowiliśmy wyjść,
- Odprowadzę Cię, żebyś mi nie padła po drodze - zaśmiał się.
- Nie martw się nie jest ze mną aż tak źle - i w tym właśnie momencie potknęłam się o własne nogi i wylądowałam w ramionach Josha.
- Właśnie widzę. - uśmiechnął się do mnie. Szliśmy środkiem ulicy, było późno więc było pusto.
- No to, co możesz o sobie powiedzieć? - zapytałam szczęśliwa.
- Hmm, niedawno się tu przeprowadziłem, mam siostrę, i poznałem taką zajebistą dziewczynę...
Uśmiech zszedł mi z twarzy, w głębi serca miałam nadzieje na coś więcej... Już się nie uśmiechałam.
Josh popatrzył na mnie i opowiadał dalej.
- No więc, znasz ją, jest bardzo fajna, ładna, miła... nie wiem czy mam u niej szanse ale warto próbować, a na imię ma ... czekaj niech no sobie przypomnę... ummm, aa! takie ładne imię Christina. - popatrzyłam się  na niego, był uśmiechnięty. - o nie czekaj, przecież to Ty, jak ja mogłem się tak pomylić... no niiie, i jeszcze się zdradziłem - powiedział sarkastycznie i zaśmiał się.
- Cieszę się, że to powiedziałeś. - w końcu doszliśmy pod mój dom, staliśmy gadając jeszcze jakieś 15 minut.
- No dobra, na mnie chyba już pora, padam, dobranoc.
- Czekaj. - zatrzymał mnie, złapał moją rękę. Byłam szczęśliwa, obróciłam się z nadzieją na pocałunek. Zamknęłam oczy, ale jedyne co usłyszałam to śmiech.
- Ojojoj, już się chcesz całować, znamy się pare godzin, no no no :P - zaśmiał się.
- Co... ja nie próbowałam... - chciałam się tłumaczyć ale nie wiedziałam co powiedzieć.
- Masz tu  mój numer - podał mi kartkę, - zobaczymy jak to będzie z tym pocałunkiem na następnej randce.

1 komentarz:

  1. Z tym pocałunkiem na koniec to całkiem fajnie wymyśliłaś :D Czegoś takiego jeszcze nie czytałam ;P

    OdpowiedzUsuń