środa, 2 listopada 2011

Impreza.

Lekcje zleciały dość szybko, cały czas obserwowałam mojego nowego kolegę, oczywiście nikomu się do tego nie przyznałam. Jake został wyjątkowo obskoczony dziewczynami, i w tym momencie wiedziałam, że nie mam u niego najmniejszych szans. Nareszcie koniec szkoły, myliłam się ten dzień nie był ani trochę lżejszy od pozostałych! Nicole cały czas zajmowała się Mike'm, no w sumie wyjechał na całe wakacje i długo się nie widzieli. Rozumiem ją. Kiedy zamierzałam wyjść ze szkoły zaczepiła mnie Nicole wraz z Mikie'm
- Hej! Tylko przypominamy o dzisiejszej imprezie u mnie! Na 20:00, ale jak chcesz przyjść wcześniej to zapraszam, no cóż to do zobaczenia, dziś wieczorem.
No tak zapomniałam, dzisiaj jest impreza u Nicole, a ja po 1. nie mam z kim iść, po 2. nie mam w co się ubrać, po 3. nie nadaję się na takie imprezy,po 4. zawsze podpieram ściany i się nudzę. Ale pójdę, ona tak dobrze to wszystko zaplanowała, że może będzie fajnie. Kiedy tylko weszłam do domu, zobaczyłam coś, a raczej kogoś kogo nie widziałam już od tygodnia mimo, że mieszka w tym samym domu. Mojego starszego brata - Matta. Byłam na niego zła bo kiedy ostatnio uciekł, mimo, że ma 21 lat, w domu była nieciekawa atmosfera. Zawsze tak robi, zostawia mnie, ja się męczę z rodzicami, ciągle się kłócą. Już przywykłam. Siedział w salonie, oglądał telewizję, nagle odwrócił się i mnie zobaczył.
- Siema młoda - powiedział, wyciągając ręce w moją stronę.
Wywróciłam oczami, i szybkim, zdecydowanym krokiem poszłam do swojego pokoju. Zatrzasnęłam drzwi i rzuciłam się na łóżko. Po chwili usłyszałam pukanie do drzwi.
- Idź sobie! - burknęłam w poduszkę.
Drzwi powoli się otworzyły, zza nich wychylił się Matt. Wszedł do pokoju i usiadł na łóżku obok mnie. Podniosłam się zmarnowana i popatrzyłam na niego.
- Co jest siostra? - zapytał tak jakby to go interesowało. - jeżeli to jakiś chłopak to wiesz.. ja mogę..
- Dobrze wiesz, że nie o to chodzi! - przerwałam mu, trochę wkurzona. - Po prostu zawsze jest tak samo, zawsze uciekasz wtedy kiedy jest najgorzej, a ja zostaje. A teraz zostaw mnie bo tak się składa, że idę na imprezę, o 20:00, muszę coś wymyślić w co się ubiorę, a to zajmie mi sporo czasu więc, wypad z mojego pokoju! - powiedziałam wstając z łóżka i kierując się w stronę mojej szafy. Matt wyszedł. Tak, nie nadaje się na takie imprezy... No nic zrobię to dla Nicole, pójdę tam. Bardzo jej na tym zależało. Po dwóch godzinach ciągłego przebierania w końcu coś wybrałam, nie było to za grzeczne, ani za bardzo seksowne. Było już trochę po 18:00. Miałam jeszcze dwie godziny, a byłam już prawie gotowa, jednak zapomniałam o makijażu. Kiedy wyszłam z łazienki byłam na prawdę GOTOWA była 19:30. Nicole powiedziała, że mogę być wcześniej więc zbiegłam na dół, mój brat siedział na kanapie.
- Wow, wyglądasz świetnie! Na pewno nie ma żadnego chłopaka?! - wyszczerzył się.
- Nie, nie ma! I zamknij się kłamco! Nie wyglądam dobrze. - zaśmiałam się i wzięłam kurtkę.
- Wyyyyyyychoodzę! - krzyknęłam, potem wyszłam trzaskając drzwiami. Pod domem Nicole byłam pięć minut później. Zadzwoniłam dzwonkiem. Otworzył Mike.
- O Siema! Właśnie na Ciebie czekaliśmy. Wchodź. - uśmiechnął się i poszedł do kuchni.
Zdjęłam kurtkę. Pobiegłam do kuchni, i od razu zapytałam się czy mogę w czymś pomóc. Dosyć szybko zaczęli przybywać goście. Puściliśmy muzykę. Naglę zaczepiła mnie Nicole.
- Hej! Wiesz co? Dzisiaj po lekcjach zaprosiłam tego nowego na tą imprezę, nie widziałaś go? Bo ja właśnie go szukam ale chyba jeszcze nie przyszedł. W sumie ja go nie znam.
- Kogo? Jakiego nowego? Nie wiem o kim mówisz. - skłamałam.
- No jak to? Siedzisz z nim na chemii! Ten... Jake! Na pewno pamiętasz. - zapewniała mnie.
Dokładnie wiedziałam o kogo jej chodziło, o tego wysokiego, przystojnego bruneta, u którego nie mam szans. Usłyszałam dzwonek do drzwi, Nicole skinęła do mnie żebym otworzyła, a ja się zgodziłam. To dziwne, ale miałam ogromną nadzieje, że to będzie właśnie Jake. W ostatniej chwili poprawiłam włosy i spojrzałam w lustro. Podbiegłam do drzwi, otworzyłam je z uśmiechem. Stał tam James.
- Cześć Christina - zabłysnęły mu oczy.
- Siema, zapraszamy. - Zmarnowana zaprosiłam go do środka. Zdziwiłam się, że przyszedł sam o tak późnej porze. Zamknęłam drzwi, poszłam po jakiegoś drinka. Dochodziła druga. Powiedziałam rodzicom, że będę spała u Nicole, nie wspominałam, że będzie impreza ale nie musiałam się tym martwić. Impreza nadal się ciągnęła. Nudziłam się sama. Postanowiłam wyjść na dwór i trochę ochłonąć. Usiadłam na krawężniku. Zrobiło się trochę zimno. Nagle kątem oka zobaczyłam, że ktoś siada obok mnie. Byłam wręcz pewna, że to James. Jednak miło się pomyliłam, to był Jake.
- Co tam, Christina? - uśmiechnął się, ale nadal na mnie nie patrzył, spoglądał przed siebie.
- Jest mi bardzo miło, że pamiętasz moje imię. - wyszczerzyłam się i spojrzałam na niego.
- ... bardzo ładne imię.
- heh, dzięki. A tak w ogóle to czemu nie jesteś w środku?
- To samo pytanie mógłbym zadać Tobie.
- Ale ja zapytałam pierwsza.
- No więc... nikogo tam nie znam, i jedyną osobą, którą kojarzę jesteś Ty.
- No to chyba, ta impreza jest bardzo dobrym początkiem, idź poznawać ludzi. - powiedziałam trochę sarkastycznie. Westchnęłam i zaczęłam się rozglądać.
- Nieee, tu mi dobrze. Chyba, że chcesz się przejść, pogadać trochę? - powiedział, zwracając się w moją stronę. Wyszczerzył się, wstał, i wyciągnął rękę w moją stronę. Chwilę się zastanawiałam ale potem podałam mu rękę i poszliśmy przed siebie ulicą. Wydawało mi się, że nie będzie o czym gadać, a tematy się nie kończyły. Nasz spacer przerwał dzwonek mojego telefonu. Odebrałam. To była Nicole.
- Hej, gdzie Ty jesteś. Szukam Cie i szukam, gdzie się schowałaś?! Zaczynam się martwić? Już prawie wszyscy poszli.
- Umm, ja, poszłam na spacer, przewietrzyć się. Umm, jak to wszyscy poszli?! To która już jest godzina?!
- Noo... teraz? Po czwartej! Dlatego się denerwowałam.
- Uuuuu, trochę się zasiedziałam :) Zaraz wracam.
Włożyłam telefon do kieszeni, i spojrzałam na Jake'a. Był uśmiechnięty, również spojrzał się na mnie.
- No to ja chyba się będę zbierać, nieźle, nasz mini spacer trwał jakieś dwie godziny, i nadal nie skończyły się nam tematy. - powiedziałam, lekko się uśmiechając.
- Tak, ja też uważam, że jesteś fajna. - powiedział.
- Umm, ale ja nic takiego nie powiedziałam. - popatrzyłam się na niego zdziwiona.
- No dobra dobra. Nie ważne. :) Przynajmniej Cię odprowadzę.
Kiedy staliśmy pod domem Nicole, popatrzył się na mnie tak jak nigdy, przeszywał mnie wzrokiem. Zbliżył się tak, że prawie się stykaliśmy. Staliśmy tak jakiś czas aż w końcu szepnął mi do ucha:
- Lubię Cie, Christina, wiesz?
- wiem. - potwierdziłam cwanie. - ja Ciebie też. - dodałam po chwili.
- To miłe. - powiedział odsuwając się ode mnie, z lekkim uśmiechem. Potem nic nie mówiąc odwróciłam się na pięcie i poszłam w stronę domu Nicole.
- Do jutra, Christina! - krzyknął gdy otworzyłam drzwi.
- Jutro jest sobota! - odkrzyknęłam. - głupku - dodałam już lekko ściszając ton.
- Słyszałem ślicznotko. - Powiedział z łobuzerskim uśmiechem.


====================================================
Chyba już trochę zawaliłam ten post. No nie wiem.

2 komentarze:

  1. Chciałabym mieć takiego brata jak Matt :D ale mam siostrę i niestety to ja jestem ta starsza :P Fajny rozdział :D

    OdpowiedzUsuń