wtorek, 1 listopada 2011

...

Gdy tylko weszłyśmy do szkoły Mike od razu przykleił się do Nicole. Postanowiłam, że nie będę im przeszkadzać. Więc poszłam do mojej szafki. Cóż... stała samotna całe wakacje i powiedzmy, że teraz nie wyglądała najlepiej. Do tego nie chciała się otworzyć... Wkurzona całą sytuacją zaczęłam gadać do siebie.
- No pięknie... Zaczęło się, brawo Christina! Dzień do dupy.
Przerażona stwierdziłam, że jakiś chłopak stoi za mną i próbuje coś wydusić. Obróciłam się na pięcie zmarnowana i wydusiłam.
- Czego chcesz? - zapytałam patrząc w podłogę. Po chwili milczenia podniosłam głowę i zobaczyłam wysokiego, przystojnego, uśmiechniętego blondyna. Patrzył się na mnie swoimi niebieskimi oczami tak, że mnie zatkało. Nie miałam pojęcia co powiedzieć. W końcu moją niepewność przerwał cudowny, ciepły, męski głos.
- Zamierzasz tak stać. No wiesz, ja chciałem tylko przejść. Mam szafkę obok twojej. O tam, ale widzę, że twój dzień nie zaczął się najlepiej. Więc może nie będę przeszkadzał.
Nadal stałam jak wryta. Patrzyłam się na niego jakby ktoś mnie zahipnotyzował. Poczułam coś takiego czego nigdy nie czułam przy nikim. Ale potem uświadomiłam sobie, że nie mam u niego szans. Zaraz zniknie z mojego życia. Nawet nie poznam jego imienia. Po chwili szybko się przesunęłam i gdy przechodził obok mnie, tak blisko poczułam jego zapach. Oczarował mnie! Powróciłam jednak do 'sprzątania' mojej szafki. On stał obok i próbował otworzyć swoją. Widać było, że nie da sobie rady. W końcu wydusił coś do mnie:
- Wiesz, głupio mi prosić, ale kompletnie nie mam pojęcia co jest nie tak. Nie umiem tego otworzyć.
- Ummm, jasne... poczekaj, przesuń się. - powiedziałam podchodząc i zabierając mu kluczyk. Pokazałam co musi zrobić żeby się otworzyło. Nasza szkoła ma już trochę lat, podobnie jak i te szafki, trzeba uderzyć w odpowiednim miejscu i jest okej.
- Gotowe. - powiedziałam i znowu odwróciłam się na pięcie. Zamknęłam szafkę, podniosłam torbę i gdy chciałam odejść, poczułam jego dłoń na moim ramieniu.
- Jake
- Ummm, co?
- Takie imię: Jake:) a Ty?
- Aaaa, przepraszam, Christina. Miło poznać.
- Taaaaaaaaak, Ciebie też i mam nadzieje,że do zobaczenia!
Zaśmiałam się lekko, i poszłam przed siebie.
- Hej! A nie szłaś przypadkiem w tamtą stronę - powiedział wskazując przeciwny kierunek. Byłam załamana, jak można się tak okropnie pomylić. No nic, zawróciłam, ponownie się uśmiechnęłam i szybszym krokiem poszłam pod salę. Tam zobaczyłam Mike'a i Nicole, obściskiwali się, w sumie nic nowego. W końcu zadzwonił dzwonek, pierwsza lekcja, nowy rok szkolny, nowy początek. Na początku mieliśmy chemię. Kiedy weszliśmy do klasy Nicole zaczepiła mnie:
- Ej, Christina? Mogę na chemii siedzieć z Mike'm? Proooszę. Tylko na chemii!
- Nie no spoko. Pewnie, a i tak chciałam siedzieć sama, nie lubię pracować w grupach, a tam widzę ławkę, wolna, idealna dla mnie - powiedziałam, kłamiąc oczywiście, chemii nie umiem w ogóle, a Nicole jest w niej świetna! No nic. Idę. Dzisiejsza lekcje pewnie będzie luźna, przygotowawcza. Położyłam torbę, zmarnowana zaczęłam szukać jakiegoś długopisu. I nagle przypomniało mi się, miał być jakiś nowy chłopak w naszej klasie, wszystkie miejsca zajęte oprócz tego obok mnie, a nikogo nowego nie widzę, czyli wnioskując, spóźnia się i jestem na niego skazana. Oby był fajny. Chociaż znając mnie, NIE BĘDZIE!
Nagle do klasy wpadł "nowy". Ja nadal nie podnosiłam głowy bo szukałam długopisu, oczywiście żadnego nie znalazłam. Usiadłam prosto i od razu usłyszałam:
- Wolne?
Bez patrzenia, odpowiedziała, że tak. Spojrzałam się na mojego "kolegę z ławki" i mnie zatkało. To Jake, myślałam, że jest starszy. Uśmiechnęłam się, i on oczywiście też... Kiedy nauczycielka zaczęła lekcje, szepnął do mnie:
- Cześć Christina - mrugnął do mnie
- Cześć Jake - uśmiechnęłam się.
Przez to, że nie znalazłam nic do pisania, nudziło mi się, więc zupełnie przypadkiem moje oczy co chwilkę zwracały się w stronę Jake'a. Cały czas coś pisał. Naglę popatrzył się na mnie i powiedział:
- Obserwujesz mnie, zauważyłem.
- Ummm. Ja? nie no co Ty! tylko czasem zerkam co piszesz, bo ja nie mam czym.
- Przecież mogę Ci pożyczyć.
- Oo, było by świetnie.
Jake znowu popatrzył na kartkę, a ja zdumiona tym, że nie dostałam nic do pisania, zaśmiałam się, i znowu powróciłam do nudzenia się.. W końcu nie wytrzymałam:
- Czemu nie dałeś mi nic do pisania?
- Ummm, nie prosiłaś
- Co? No ale...
- Powiedziałem, że MOGĘ Ci pożyczyć ale nic później nie usłyszałem na ten temat. :P
- hah, no to teraz Ej Jake? Pożyczysz mi coś do pisania?
- O pewnie, Christina! Proszę. - Powiedział podając mi ołówek. Zaśmiałam się i skinęłam głową jako znak podziękowania.

2 komentarze: