niedziela, 19 sierpnia 2012

Ups.

Obudziłam się wtulona w Jake'a. Popatrzyłam na niego niepewnie. Spał. Ja obejmowałam jego, a on mnie. Hm, prawdopodobnie w nocy było nam niewygodnie... i tak jakoś wyszło.

Jake.
Poczułem, że nie śpi. Nie odsunęła się ode mnie. Leżeliśmy przytuleni. Wolałem nie ryzykować więc dalej udawałem, że śpię... Zastanawiało mnie tylko dlaczego nie wywinęła się z moich objęć... bo nie chciała mnie budzić, czy z innych powodów?

Christina.
Gdy rano się obudziłam Jake'a nie było już przy mnie, spojrzałam na zegarek, była 8:00. Usiadłam na skraju łóżka i przeciągnęłam się leniwie. Drzwi od pokoju zaczęły powoli się otwierać. Spojrzałam rozbawiona.
- Witaj Jake! - powiedziałam zaspanym głosem.
- O, nie śpisz już... To dobrze, śniadanie na stole - powiedział dumnie.
- I czekaliście tylko na mnie? - zapytałam zestresowana.
- Nie! Babcia i mama pojechały na pobliski targ, zajmie im to pewnie kilka godzin,jak to baby, a dziadek, huh, kto wie gdzie on polazł!- zaśmiałam się.
- No to... TY czekałeś na mnie? - skrzywiłam się. - nie trzeba było. - dodałam.
- No właśnie przyszedłem Cie obudzić, bo dopiero co skończyłem przygotowywać jedzenie, ale widzę, że nie potrzebujesz pobudki.
- No nie, - wzruszyłam ramionami. - założę tylko spodenki i już schodzę na dół. - uśmiechnęłam się czule.
- Okej, no to czekam.
Gdy tylko wyszedł szybkim krokiem ruszyłam do łazienki, najpierw ogarnęłam włosy, potem trochę makijażu, zrobiłam wszystko tak żebym jakoś wyglądała.

- Śniadanie było pyszne - powiedziałam zadowolona.
- Starałem się... Niestety mam dzisiaj trochę pracy więc Ty musisz sobie poradzić sama...
- A jaka to praca?
- Musze zebrać owoce z całego sadu, to jakieś pięć minut drogi od domu, ale trochę tego jest.
- No coś Ty, pomogę Ci - uśmiechnęłam się. - nie będę przecież siedziała cały czas w domu!
- Jesteś pewna? - skrzywił się.
- Tak! - postanowiłam stanowczo.


Miał rację kiedy mówił, że "trochę tego jest" - pomyślałam. Podzieliliśmy między siebie rzędy i zaczęliśmy zbierać owoce... Minęły już dwie godziny od czasu kiedy zerwałam pierwsze jabłko. Nie wzięłam żadnej chustki ani czapki, a słońce coraz mocniej świeciło. Czułam rumieńce na policzkach. Co jakiś czas ciemniało mi w oczach.
- Obiecałam, że pomogę to pomogę! - szepnęłam do siebie, zrywając kolejny owoc i wrzucając go do koszyka.
- To co, przerwa? - zaproponował Jake. Odwróciłam się powoli, miałam jakieś uprzedzenie co do drabiny na której stałam, i uśmiechnęłam się słabo.
- Nie, dokończę chociaż ten rządek i dopiero przerwa - postanowiłam.
Po jego minie widać było, że coś go niepokoi. Nadal przyglądał mi się z uwagą.
- O na pewno nie! Ten rządek i koniec pracy na dzisiaj, wyglądasz na zmęczoną! Nie powinienem Cie wyciągać w taką pogodę...
- Nie jestem zmęczona. - skłamałam, machnęłam na niego ręką i powróciłam do poprzedniego zajęcia.

Wróciliśmy do domu nawet nie kończąc pracy. Jake jednak był bardzo przejęty moim stanem i kazał mi odpocząć, nie stawiałam się zbytnio bo rzeczywiście nie czułam się najlepiej. Wejście do pomieszczenia, zimniejszego, bez słońca nic nie dało, a wręcz zaszkodziło. Obraz rozjeżdżał mi się we wszystkie strony, a nogi uginały się przy każdym kroku. Jake odprowadził mnie do naszego pokoju by się przebrać. Gdy tylko zamknął drzwi i poszedł przyszykować coś do picia opadłam słabo na łóżko.
- to tylko zmęczenie. - szepnęłam do siebie próbując w to wierzyć. Podniosłam się gwałtownie i przeszłam kilka kroków, jednak nie doszłam za daleko. Po chwili mięśnie odmówiły posłuszeństwa, upadłam na podłogę z hukiem, a przed oczami zrobiło mi się czarno.

Obudziłam się w łóżku, z zimnym okładem na głowie. Obok na półce stała szklanka z wodą. Drzwi powoli się otworzyły.
- O, obudziłaś się! I jak się czujesz? Wszystko w porządku czy coś Cie boli? Mam zawieść Cie na pogotowie? Bo ja mogę, wystarczy, że zabiorę samochód od dziadka. Podać Ci szklankę wody zanim wyjedziemy czy może chcesz jeszcze odpocząć? Mogę też przynieść trochę...
- wolniej, wolniej! - przerwałam mu i zaśmiałam się słabo.
- Racja, nie powinienem Ci przeszkadzać... - skrzywił się i zaczął się wycofywać.
- Nie! Nie. Zostań...
- Znaczy bo... chciałem Ci okład zmienić, pewnie nie jest już zimny..
- Na razie nic mi nie potrzeba... a powiedź.. co się stało? Zemdlałam?
- Tak, nawet nie wiesz jak mnie przestraszyłaś... - przysiadł na skraju łóżka. - na szczęście wiedziałem co trzeba robić, chociaż gdy ktoś mdleje powinno się zawiadomić pogotowie... Tylko, że tu karetka nie dojeżdża, jedyny szpital jest 60 km drogi stąd. Niewielki i mają dostępną jedną karetkę... Ale jeśli się źle czujesz mogę Cie zawieść, nie będzie problemu!
- Nie, nie, wszystko w porządku! - uspokoiłam go.
- Ja nie raz miałem udar słoneczny...
- udar słoneczny?! Zemdlałam z tego powodu? - zdziwiłam się, a on wydawał się być jeszcze bardziej zaskoczony.
- No  a z jakiego... Tu słońce wydaje się mocniej świecić niż w jakimkolwiek innym miejscu - zaśmiał się.
- Masz rację... jak długo byłam nieprzytomna?
- kilka godzin - skrzywił się.
Wywinęłam się spod koca i próbowałam wstać. Jake podskoczył jak poparzony.
- Hey hey, gdzie się wybierasz? - złapał mnie za ramiona.
- Nie wiem, na dół? - wzruszyłam ramionami.
- Nie! Musisz jeszcze poleżeć.. - posadził mnie z powrotem na łóżko.
- Ale ja się czuje doooobrze...
- Nie dla mnie... - uśmiechnął się cwaniacko, a ja przymrużyłam złowieszczo oczy.


- Czy Ciebie nie można zostawić samą nawet na chwilę!?
- Upsi, oj no... nudzi mi się samej w pokoju... - zrobiłam smutną minę.
- Yhm... Marsz do łóżka!
- Ej! Nie ma tak... Pozwól mi tu zostać i przyglądać się jak gotujesz... - spojrzałam na niego błagalnie.
- No nie wiem...
- proszę, proszę, proszę, proszę, proszę, - zaczęłam skakać aż w końcu wtuliłam się w niego.
- prooooszę?
- No dobra, powiedzmy, że się zgadzam...


==================================================
sama nie wiem co się może dalej dziać ... nikt tego nie czyta. Właściwie pisze sama dla siebie. :/

6 komentarzy:

  1. Ja czytam!! Genialny rozdział :D

    OdpowiedzUsuń
  2. Ej ja też czytam :D Pisz dalej :D

    OdpowiedzUsuń
  3. Wlasnie przeczytalam calego bloga i to jednym tchem! Zgadzam sie! Genialny! Czekam na wiecej :)

    OdpowiedzUsuń
  4. ja tez czytam! super! pisz pisz! :)

    OdpowiedzUsuń
  5. Hej!
    Świetny blog:3
    Zapraszam do mnie!
    happines-cant-buy.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  6. Niech Emily zrobi awanturę i będzie jawnie podrywać Jake!

    OdpowiedzUsuń