wtorek, 1 maja 2012

O!

Kiedy wróciłam do domu było trochę po piętnastej. Drzwi były zamknięte, nikogo nie było w domu. Matt praktycznie nigdy tam nie gościł, a rodzice zostawili kartkę. "Wyjechaliśmy do ciotki Rosy, musimy pomóc jej z przeprowadzką, wracamy za trzy dni, Kochamy Cie, obiad załatwiasz sobie sama <3". Zauważyłam, że ostatnio mimo mojego późnego wracania do domu, mama bardzo mi ufa. Często wyjeżdżają. Zostawiają mi cały dom dla siebie. Mi to jak najbardziej pasuje.
Bez stresu, sama w domu, zrobiłam popcorn, usiadłam na kanapie i zaczęłam oglądać romantyczne filmy. Tak zleciało kilka krótkich godzin. Z piętnastej zrobiła się dwudziesta-pierwsza. Postanowiłam wziąć prysznic i pójść wcześniej spać.
Wzięłam ręcznik i natychmiast pobiegłam do łazienki, odkręciłam wodę i wyskoczyłam z ubrań. Zawsze gdy się myję ... niestety śpiewam, i tak było też tym razem. Wyłam na cały dom z reguły, że nikogo nie było. Byłam prawie gotowa by wyjść gdy nagle w łazience zgasło światło. Moja wyobraźnia dała mi do myślenia, niewiele myśląc wybiegłam z łazienki mając nadzieje, że to tylko żarówka się przepaliła, a, że w holu będzie już normalnie. Niestety nie miałam racji. Cały dom był w totalnym mroku. Spięłam się i zaczęłam szukać myślami gdzie zazwyczaj chowamy latarkę. Spanikowana (naga również) zbiegłam po schodach do kuchni w poszukiwaniu jakiegokolwiek źródła światła. W pewnym momencie zrozumiałam, ze nie mam przy sobie nawet ręcznika, chciałam zawrócić do łazienki i czymkolwiek się okryć ale sparaliżował mnie szmer pochodzący z przedpokoju. Szybko złapałam najbardziej odpowiednią broń (przynajmniej tak mi się wydawało na tamtą chwilę, że była odpowiednia) jaką można znaleźć w kuchni... Nie, oczywiście, że to nie był nóż, tylko patelnia. Niestety nie wpadłam na nic lepszego. Ledwo poruszałam się w stronę schodów. Gdy usłyszałam dźwięk otwieranych drzwi myślałam, że zemdleje, nie poradziłabym sobie gdyby wpadli tam jacyś złodzieje. Nogi mi zmiękły, a po całym ciele przeszedł zimny dreszcz. Zwarłam się i z krzykiem wyskoczyłam na 'przestępców'. Niestety nie był to za dobry pomysł, pomijając to, że byłam naga, to co ja - drobna dziewczyna, mogła zrobić nabitemu facetowi i to jeszcze w ciemnościach?! Kiedy rzuciłam się na owego kryminalistę z hukiem spadliśmy na podłogę. Ja leżałam na nim. Jak na złodzieja był bardzo delikatny. Przerażona zaczęłam wyszukiwać mojej broni. Usłyszałam tylko jak gość pode mną zaczął się chichotać. Uświadomiłam sobie, że goszczę w swoim domu jakiegoś psychola. Sparaliżowana zaczęłam obmyślać plan ucieczki, wszystko psuło to, że byłam naga...
Kiedy zamierzałam wstać nagle światło się zapaliło, odetchnęłam z ulgą, a potem spojrzałam się na nieproszonego gościa. Z zaskoczenia i wstydu nogi mi się załamały gdy na podłodze zobaczyłam rozbawionego Jake'a trzymającego w dłoni mój telefon. Znów na niego upadłam, nie zwracając uwagi jak bardzo mogę go skrzywdzić zarzuciłam na niego ręce by nic nie zobaczył. Wybiegłam z przedpokoju do sypialni rodziców, złapałam za pierwszy lepszy koc, i zaczęłam szukać jakiś ubrań jak na złość rodzice musieli mieć oddzielną garderobę i porządek w swoim pokoju. Usłyszałam śmiech, gwałtownie się odwróciłam i zobaczyłam roześmianego Jake'a.
- Wyglądasz jak burak. - wydusiłam zła i zawstydzona.
- Hahahahah, nie mogę z twoim rykiem hahaha, no przynajmniej wiem, że poradziłabyś sobie z przestępcą, bo nasza gleba była bolesna. hahah...
- No, a co miałam zrobić?! - powiedziałam oburzona, nie patrząc się na niego tylko wygrzebując koszulkę taty spod kołdry.
Chwilę nic nie mówiliśmy. Ja nadal szukałam koszulki, a Jake tylko stał zapatrzony w podłogę.
- Nawet nago wyglądasz dobrze... - dodał nadal patrząc w podłogę po czym spojrzał na moją reakcję i uśmiechnął się łobuzersko.
- Nawet nic nie mów! Proszę Cie... - machnęłam na niego ręką gdy już znalazłam koszulkę i zmierzałam wyjść z pokoju. Niestety Jakę zatrzymał mnie przed drzwiami. Stałam obok niego bardzo blisko. To okropne, że cały czas coś mnie do niego ciągnęło. Serce zaczęło bić szybciej. Był we mnie zahipnotyzowany ... ale ja przerwałam to wszystko wymykając się bokiem drzwi.
- To co Cie tutaj sprowadziło?
- Zostawiłaś telefon, jakby było to coś innego to by mogło u mnie przeleżeć ale pomyślałem, że możesz go potrzebować, np. jakby wysiadł prąd - zaśmiał się, a ja popatrzyłam na niego z poirytowaniem.
- Dziękuję, na pewno w takiej sytuacji by mi się przydał. - wywróciłam oczami.
Jake oddał mi komórkę.
- No to ja się będę zbierał ... - zawrócił do drzwi - chyba, że chcesz żebym został? - zwrócił się do mnie i popatrzył na mnie tak jak wtedy gdy byliśmy razem.
- Odprowadzę Cie... - wiedziałam, że nie mogłabym go przenocować bo mogłoby to się źle skończyć. Byłam zadowolona z własnego wyboru. Teraz zmieniłam pogląd - ostrożnie ze sprawami miłosnymi.

1 komentarz:

  1. Nareszcie nowy rozdzial i jak zawsze boski ;) Czekam na kolejny <3

    OdpowiedzUsuń